And I remember all those crazy things you said
You left them running through my head
You're always there
You're everywhere
But right now I wish you were here
You left them running through my head
You're always there
You're everywhere
But right now I wish you were here
***
Tamta
noc nie należała do spokojnych. Mia obudziła się z rwącym bólem głowy i
niespokojnie bijącym sercem. Lękliwie otworzyła oczy i rozglądnęła się po
swojej sypialni, jakby bojąc się, że ktoś w niej może być.
-
Oszaleję kiedyś- westchnęła desperacko i chcąc się uspokoić, spróbowała się
zaśmiać. Niestety wyszedł z tego przymuszony chichot, który nie wniósł ani
krzty opanowania do jej umysłu. Engel nie należała do ludzi lękliwych. Zresztą,
gdyby tak było, to z pewnością nie żyłaby dalej na tym świecie. Ale wczorajsza „wiadomość” skutecznie wypędziła
z niej resztki odwagi. Mimo to, nie zamierzała rezygnować z tego, co zaczęła.
Życie
i kariera Thomasa nie mogły się zakończyć w tak beznadziejny sposób.
***
Wielkie
nadzieje zbyt często kończą się równie wielkim zawodem, zwłaszcza wtedy, gdy
się tego zupełnie nie spodziewamy. Thomas doskonale o tym wiedział, nauczony
życiowym doświadczeniem- nie tylko sportowym. Ale postanowił wtedy spróbować,
mimo, że jakiś nieznany głos w jego podświadomości kazał mu to wszystko jak najszybciej skończyć. Podobnie, jak Mia.
Dlaczego nie posłuchał? I dlaczego, do jasnej cholery, bawił się teraz
w głupie sentymenty? Przecież, gdyby powiedział prawdę…Gdyby wyznał, że…
Nie. Obiecał jej, że tego nie
zrobi. Dlatego nie poszedł wtedy na policję, dlatego teraz uparcie, mimo próśb adwokata, odmawiał
zeznań.
Potrząsnął szybko głową, jakby
chcąc wyrzucić z niej napływające myśli. Zarówno te, które przynosiły miłe
wspomnienia, jak i te, które brutalnie uświadamiały mu, że najprawdopodobniej
to początek jego końca.
Wciąż jednak nie rozumiał, kto
był na tyle zdesperowany i wystraszony, aby zabić Hoffera. Tak, wystraszony, bo
Thomas był pewien, że to morderstwo jest mocno powiązane z tym, w co chciano go
wrobić. Nie udało się im wtedy, więc znaleźli nowy sposób.
Nawet nie wiedział, jak blisko
prawdy są jego domysły. Zwłaszcza te dotyczące mordercy. Ten rzeczywiście
wystraszony i zdesperowany mężczyzna siedział właśnie już drugą godzinę w
gabinecie austriackiego związku narciarskiego, ciągle wpatrując się w jeden
punkt. Wtedy, gdy pozbawił życia Hoffera nie był do końca świadomy, jak może
się to na nim odbić.
Jedynym plusem był fakt, że nie
zostawili go wtedy samego i sprytnie wrobili w to wszystko Morgensterna. Teraz
wystarczyło, aby dalej grał maskę
niewinnego i szczerze współczującego. Tylko to było coraz trudniejsze.
Dokładnie za dwa dni miał rozpocząć się Turniej Czterech Skoczni, wszystkie
twarze będą na niego zwrócone. Coraz bardziej więc obawiał się, że nie wytrzyma
tego wszystkiego. Już nie wytrzymywał dociekliwych pytań dziennikarzy i tego,
że był pod stałą kontrolą. Jeden maleńki, nieodpowiedni krok i będzie
skończony.
Głęboko odetchnął po czym
ściągnął czapkę ze znaczkiem sponsora i przeczesał palcami swoje ciemne włosy. Krótkie,
aczkolwiek stanowcze pukanie do drzwi wyrwało go z letargu. Otworzył je
automatycznym ruchem i cofnął się nieznacznie w tył, gdy zobaczył kto też go
odwiedził.
Gość najwyraźniej nie odczuwał
tego samego, bo pewnym krokiem wszedł do środka.
- Przestań się nad sobą użalać!-
warknął, po czym bez pytania usiadł na jedynym fotelu w pomieszczeniu.
- Nie użalam się- popatrzył mu
prosto w oczy- Ty zresztą nie powinieneś być taki pewny siebie. Jeśli wpadnę
ja, pociągnę za sobą również ciebie- wychrypiał niemal lodowatym tonem. Chciał
mu pokazać, że wcale się nie boi, ale dobrze wiedział, że przez swoje ostatnie
poczynania i wybory doskonale temu zaprzeczył.
- Nikt nie kazał ci go zabijać!
Po prostu wykorzystaliśmy fakt, że jesteś tchórzem do tego, aby wykończyć
Morgensterna!- wybuchnął nagle tamten i począł chodzić nerwowo wokół
drewnianego biurka.
- Dalej nie znaleźliście tej
dziewczyny?
Zaległa niezręczna cisza, która
była jednocześnie doskonałą odpowiedzią na to pytanie.
- Nie. Ale trzeba to zrobić jak
najszybciej. Ona za dużo wie i jeśli znowu zacznie się bawić w sentymenty wobec
Thomasa, to wszyscy na tym ucierpimy. Pamiętaj- chwycił go za podbródek i
zmusił do patrzenia mu prosto w twarz – Jedziemy na tym samym wózku.
***
Louise
zacisnęła mocno palce na krawędzi telefonu, aż zbielały jej paznokcie. Nie
miała odwagi tego zrobić. A przecież wystarczyło nacisnąć zieloną słuchawkę,
aby uratować Thomasa.
Wciągnęła
powietrze do płuc oczekując, że to przyniesie jej trochę spokoju. Zamiast tego
do jej nozdrzy dostał się korcący zapach cytrusowych perfum Morgensterna, który
swoje źródło miał w bawełnianej koszulce, leżącej na jej kolanach.
Teraz dopiero
odrobinę się opanowała. Wtuliła policzek w materiał i zamknęła powieki,
próbując wyobrazić sobie, że nic się nie zmieniło. Niestety brutalna
rzeczywistość za żadne skarby świata nie chciała okazać się jedynie senną marą.
To wszystko działo się naprawdę i Louise musiała się z tym pogodzić. Musiała
się też pogodzić z tym, że gdyby nie jej słaby charakter i pieprzona miłość to paradoksalnie wszystko skończyłoby się lepiej.
Dlaczego nie postąpiła wtedy tak jak zawsze? Rozważnie, bez emocji, jak
profesjonalistka, którą przecież była. Dlaczego dała się ponieść dziwnemu
ciepłu, które napływało do jej serca?
Wzięła jeszcze
jeden, kolejny głęboki oddech i nacisnęła przycisk. Kilka sygnałów i usłyszała
jego głos przesycony triumfem.
- Wiedziałem, że
długo nie wytrzymasz.
Skrzywiła się
lekko i nerwowo wychrypiała:
- Robię to tylko
i wyłącznie dla Thomasa. Macie go z tego wyplątać.
***
Krótko i trochę beznadziejnie, ale zważywszy na to, jakie zrobiły mi się tutaj zaległości to dobre i to. Myślę, że tym u góry wyjawiłam i podpowiedziałam bardzo dużo, co może trochę zrekompensuje wam czekanie i długość rozdziału :)
Chcę Wam wszystkim kochane życzyć spokojnych i udanych świąt, zresztą skoczkowie chyba już o to zadbali dzisiejszym i wczorajszym konkursem :)
[edit]
nie powiązujcie tego na dole z rozdziałem ;)
WIEDZIAŁAM ! <3
OdpowiedzUsuńGregor to zrobił, Gregor ! <3
"Dokładnie za dwa dni miał rozpocząć się Turniej Czterech Skoczni, wszystkie twarze będą na niego zwrócone" - dokładnie ten fragment mi wszystko powiedział ! <3
JESTĘ DETEKTYWĘ ! :D
możesz dalszą część euforii zostawię dla siebie :D
weny kochana :*
Troszkę ostudzę Twój zapał- będę wredna ;) - " przeczesał palcami swoje CIEMNE włosy"- dla mnie Gregor ma zdecydowanie jasne owłosienie ;)
UsuńDziękuję i życzę miłych rozmyślań ;)
Skoro nie Gregor, to Kraft, Kofler, albo Pointner :D Ktoś z nich ma jeszcze ciemniejsze włosy od Gredzia? ; - ;
UsuńNo i pięknie. Zamiast więcej, wiem mniej. Pierwsza myśl z tymi ciemnymi włosami to Pointner. Ale kto byłby tym drugim? Oj, na nic to moje węszenie tutaj. Czuję się jak dziecko we mgle.
OdpowiedzUsuńZostało już niewiele i wszystkiego się dowiecie :D
UsuńPozdrawiam
Z rozdziału na rozdział jest coraz ciekawiej. Niby dowiadujemy się coraz więcej, ale i tak możemy powtórzyć za Sokratesem - "Wiem, że nic nie wiem"
OdpowiedzUsuńJeżeli by już obstawiać z Austriaków, to obstawiam Pointnera. Kofler we wcześniejszych rozdziałach ukazany był po jasnej stronie mocy. A Kraft ? To, to takie nie pozorne w sumie, ale fragment o TCS wspomniany wcześniej, moim zdaniem, jego osobę wyklucza.
No Pointner jak nic ! :D
Ale ten drugi...
Uwielbiam czytać Wasze rozmyślania, mini śledztwa ;) Nic nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę.
UsuńPozdrawiam :)
Nie wiem czemu ale Schlieri co rusz przychodzi mi na myśl. Że to on zabił Hoffera. Że to na niego wszyscy będą wpatrzeni na TCS.
OdpowiedzUsuńTakie jest moje zdanie i raczej się będę tego trzymać dopóki nie napiszesz jeszcze więcej szczegółów :D
Czekam na nowość i również życzę Wesołych Świąt <3
Może od razu utnę ( najprawdopodobniej psując do reszty zabawę w zgadywankę), że w tym rozdziale Gredzio się nie pojawił.
UsuńPozdrawiam :D
Z rozdziału na rozdział mam coraz większy mętlik w głowie ;) Cały czas stawiałam na Gregora. Ale teraz...
OdpowiedzUsuńA w dodatku ten drugi mężczyzna.
Czekam z niecierpliwością na następny :)
Kurczę, a myślałam, że od razu wpadniecie na to, kto jest "tym drugim". Chyba muszę dać więcej wskazówek.
UsuńPozdrawiam :)
Ufff, kamień z serca, że to nie mój kochany Michi, ale on przecież jest taki dobry i troskliwy, muchy by nie skrzywdził i wgl to byłoby dziwne, gdyby to był Michi, ok,piszę głupoty, ale jestem taka szczęśliwa, że wreszcie zobaczę go jak skacze i jak wygrywa TCS. znaczy jak będzie na drugim, ew. trzecim miejscu. pierwsze jest już zarezerwowany dla, no mniejsza z tym xD
OdpowiedzUsuńTo wszystko wina Kocha, ja to wiem. Bo ja go nie lubię, więc to on musi byc. Innej opcji nie ma. Pewnie ciachnął sobie włosy jakąś kruczoczarną farbą i już xd
Dobra, dedukcja dzisiaj się mnie nie trzyma, dlaczego może grzecznie poczekam na rozwiążanie zagadki!
Wesołego jajka :*
Nie mogłabym wplątać Michiego w to nieszczęście. Jego niewinna buźka stanowczo nie pasuje na mordercę.
UsuńBiedny Koch- czym Ci tak podpadł? ;)
Pozdrawiam :)
A nie wiem, tak jakoś nie darzę go sympatią xd
UsuńJa na prawdę sobie po tym rozdziale przez ten TCS, pomyślałam, że to Gregor. Ale nie, po pierwsze to by było za łatwe na Ciebie zrobić czarny charakter z tego z kogo zawsze się go robi, a po drugie te włosy.
OdpowiedzUsuńNo więc kombinujemy...
Udaje współczucie i ma krótkie i ciemne...
Najbardziej współczujący to tu jest Kofler, nawet kiedyś napisałam, że nikomu oprócz niego nie ufam...
Ale nie... Nie wierzę w to jakoś. Choć ja zawsze jak czytam kryminał to po pierwszym rozdziale uniewinniam mordercę:D
Siedział w siedzibie związku...
Coś mi się widzi, że to może nie być skoczek...
Pointner? Coś tak bym sobie stawiała.
Najgorsze , że on nawet nie żałuje tego jak skrzywdził Thomasa. Myśli tylko o ratowaniu własnej dupy...
Trzymaj się Morgi!
Zdrowych i wesołych<3
Rozdział genialny, a że krótki? Chyba o to Ci wredna kobieto chodziło.
To będę myśleć:)
Rozdział w zamierzeniu miał być długi, ale jak to w moim przypadku bywa- na planach się kończy. Nie jestem aż tak wredna ;) ( po za tym, że lubię uśmiercać własnych bohaterów)
UsuńCo do współczucia... Dużo się jeszcze wydarzy.
Pozdrawiam :)
Świetny blog , w końcu pisany o moich ulubionych skoczkach <3
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawił. Nie mogę się domyśleć kto to jest bo ciemnie włosy bo na pewno nie Diethart tyle mogę na 100 % powiedzieć bo on chyba ciemnym blondynem jest, może Kraft ?
Czekam z niecierpliwością na następny :)
Pozdrawiam Milena . :)
PS . Nie obrazisz się jeśli dam linka do mojego opowiadania o polskich skoczkach , bo dopiero zaczynam :)
http://skoki-to-moje-zycie.blogspot.com :)
Kiedy wymyśliłam tę historię, to o Dietharcie nawet nie słyszałam, więc możesz być pewna, że to nie on ;)
Usuńnadrabiam!
OdpowiedzUsuńAle już mogę powiedzieć, że jest świetnie!
Teraz siedzę i zastanawiam się, który ze skoczków, z ciemnymi włosami mógł się tutaj pojawić. Gregor nie, na pewno nie on! On we wszystkich opowiadań jest wredny, chamski i egoistyczny. Tutaj to by było za dużo, chyba, że się mylę, ale to... no nie, nie on! Gregor nie ma tak ciemnych włosów.
OdpowiedzUsuńZostaje Kofler, Pointner albo skoczek na M, ale o nim tu chyba w ogóle mowy nie było, więc nagle by się pojawił? Hm.
Będę tak siedzieć i myśleć, aż w końcu coś wymyślę.
Tak w ogóle to stęskniłam się za tym opowiadaniem i codziennie tutaj byłam, bo czekałam, że może jednak coś dodałaś, serio. :)
Dobrze, że już jesteś!
No to ja życzę Ci cudownego Sylwestra i bardzo udanego Nowego Roku, i oczywiście wymarzonego TCS - tak ja Ty sobie wymarzyłaś! <3
Dużo weny i pozdrawiam :)
Chciałabym coś potwierdzić, albo zaprzeczyć, ale to zepsuje całą zabawę. Przede wszystkim mi, bo uwielbiam czytać Wasze domysły ;)
UsuńWszystko jest perfekcyjne, styl, pomysł, gatunek i umiejętność jego przedstawienia tak, że trzyma nieustannie w napięciu, a zgadywanie i domysły sprawiają niebywałą frajdę! Na prawdę chylę czoła!
OdpowiedzUsuńKażdy bohater jest charakterystyczny, nie ma bezpłciowców.
Moim zdaniem Mario ma z tym coś wspólnego, a Kofler też w to jest zamieszany, na razie nie wydaję jeszcze osądów, choć wydaje mi się, że to on tego się dopuścił. I taki Gregor jak u Ciebie mi się podoba!
Pozdrawiam ;)
Stawiasz odważne tezy, co bardzo mi się podoba, ale... Nic nie powiem. Dziękuję bardzo za miłe słowa :)
UsuńNa początki tego rozdziału myślałam, że to może być Kofler, ale po dłuższych rozmyślaniach stwierdzam, że mam taki mętlik w głowie i lepiej będzie jak przestanę się bawić w detektywa xd
OdpowiedzUsuńWyjaśniłaś i podpowiedziałaś? Gdzie, jak Ja mam jeszcze większy mętlik, wielkie, ogromny, kolosalny. No i choć przez wszystkie dotychczasowe rozdziały zdecydowanie się przed tym wzbraniałam, albo raczej nie miałam wobec niego żadnych, ale to żadnych podejrzeń, to teraz mam wrażenie, że to Kofi zabił Hoffera. tylko dlaczego? Jego rozmówca to zapewne Mario, ten władczy ton, to zdecydowanie i w ogóle taki styl bycia zdecydowanie na to wskazuje. No i jakby tak popatrzeć to Kofi był jednym z tych czterech muszkieterów - Mario się najwyraźniej mści za coś z przeszłości, Morgi płaci za to bardzo surową cenę, Mia jest po stronie Thomasa, a Andi gdzie? Tak cały czas krył się gdzieś z tyłu, był w tle Mii, niby jej pomagał, ale tak naprawdę niewiele o nim wiemy. Poza tym wróciłam sobie do tego rozdziału, gdzie pada zdanie, że ktoś się boi, iż prawda wyjdzie na jaw i czytając jeszcze raz pomyślałam, że to mógł faktycznie wypowiadać Andi. On wcześniej był taki mocno podenerwowany podczas tej sceny z kotem, a później te takie pełne rozgoryczenia słowa, no i to teraz by pasowało do tego jego rozsypywania się, do wiecznego strachu. Przede wszystki Kofi tak naprawdę jako jedyny udaje współczucie... tzn wykazuje współczucie. Wydaje się, że inni mają kompletnie gdzieś Morgiego, a on się stara. Dlatego stwierdzam, że to Kofi zabił Hoffera, nie mam jednak zielonego pojęcia dlaczego to zrobił. Coś mi się cały czas zdaje, że oni wszyscy w czwórkę mogli coś bardzo nabroić w przeszłości. Coś co podzieliło ich grupkę i zapoczątkowało ten cały łańcuch zdarzeń.
OdpowiedzUsuńJestem też niezmiernie ciekawa, jak Louise zamierza pomóc Thomasowi, co chce zrobić, żeby wyplątać go z tego wszystkiego. Dlatego chcę więcej, więcej. Dużo więcej!
spodziewałam się , że wpadniecie w pułapkę z tym współczuciem. Jeśli mogę coś podpowiedziec, to radzę jednak wiązać wszystko z Louise i tym, co miala zrobic, a nie zrobila. Ktoś powiązany z kadra musiał jej w tym pomoc... a ona wyznała prawdę Thomasowi. Dlatego tak usilnie przy każdym rozdziale mówiłam, że paradojsalnie Louise przez swoją "dobroć" ruszyła całą machinę nieszczęść.
OdpowiedzUsuńI chyba na końcu mój pomysł wyda się banalny, bo i owszem przeszłość odegrała tu znaczącą rolę ale tylko do pewnego momentu i dopiero w połączeniu z teraźniejszościa spowodowala katastrofe.
Pozdrawiam :*
Przepraszam na początku, że mnie tu tak długo nie było, ale nie miałam możliwości zwyczajnie.
OdpowiedzUsuńZdjęcie mnie zabiło! :D
Tak, ale do rzeczy.
Wiesz co, ja sobie pomyślałam, że to może być Fettner. No bo czemu nie. Może się mylę, ale ja mam wrażenie, że teraz to każdy z ciemnymi włosami jest podejrzany. Ale na początku pomyślałam o Fettnerze. No i jeszcze Pointner to mógłby być. No ale nie wiem. Zobaczymy.
buziaki :**
Hej ;* Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętasz ale powracam z dawno zapowiadanym blogiem o Luizie. Jeśli masz ochotę to serdecznie na niego zapraszam http://twoj-usmiech-jej-lekarstwem.blogspot.com/ Mam straszne zaległości w blogach u Was więc musisz mi wybaczyć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)