Inauguracyjny konkurs Turnieju Czterech
skoczni odbył się jak zwykle z wielkim rozmachem. Ludzie spragnieni zaciętej
rywalizacji, sportowej walki tłumnie przybywali pod skocznię w Oberstdorfie, dzierżąc w dłoniach flagi swoich reprezentacji. Faworytów od
dawna było kilku, a odkąd jednego z nich zamknięto w więzieniu, grono to
zmniejszyło się do zaledwie czterech osób. Dwóch Austriaków, Szwajcar i Polak.
Kibice z wielkimi nadziejami czekali na występ swoich ulubieńców, na to, aby mogli głośno odśpiewać hymn i
przez długi czas cieszyć się wygraną.
Mia nie miała najmniejszej ochoty na
przyjazd do Niemiec, na kolejne pełne pytań spojrzenia zawodników i
dziennikarzy. Ale nie potrafiła odmówić Koflerowi, który uparł się jak osioł i
twierdził, że musi zmienić otoczenie na jakiś czas. Może miał rację?
Rzeczywiście ostatnio była na skraju załamania, bo w sprawie Thomasa nic nie
zmieniało się na lepsze. Czekał na dzień rozprawy, która miała być już tylko
formalnością, bo wszystko przemawiało na jego nie korzyść. Brak alibi,
obciążające zeznania Gregora i coś, co on sam ukrywał.
- Mia, musisz trochę od tego wszystkiego
odpocząć- powiedział Andreas, przyglądając się jej z troską – Nie pomożemy mu, jeśli
sami się wykończymy.
- Andi, dziękuję- wyszeptała
- Za co?
- Za to, że jesteś, za to, że nie
stchórzyłeś jak inni- wzięła głęboki oddech, bo poczuła, że w spojówkach
zaczynają się jej zbierać piekące łzy. Nie mogła płakać, nie mogła pokazać, że
jest słaba. Musiała pomóc Thomasowi, tak, jak on pomógł jej przed kilkoma laty.
Doskonale pamiętała tamten dzień. Mario
kazał jej razem z kilkoma mężczyznami napaść na pewną kobietę. Wyjęła broń zza
paska od spodni i zaczęła skradać się w stronę drobnej blondynki. Już, już
prawie przykładała lufę pistoletu do jej skroni, gdy wokół rozległ się huk, a
chwilę potem dwóch policjantów rzuciło ją na ziemię i zakuło w kajdanki.
Potem mogła wykonać jeden telefon. Bez
zawahania zadzwoniła do Innauera, zanosząc się histerycznym płaczem. ‘Mam teraz inne problemy. Mogłaś uważać’-
powiedział tylko i tyle go słyszała. Przez pewien czas łudziła się, że jej
pomoże. Niestety, za naiwność płacimy często bardzo wysoką cenę. Znalazła się w
sytuacji bez wyjścia. Nie miała pieniędzy, żeby zapłacić kaucję, którą
wyznaczono, bo wszystkie oszczędności trzymała na koncie Innauera. Dlatego poprosiła o pomoc Thomasa. On nie
szukał wymówek, nie zbywał jej. Zjawił się już po kilku dniach i zapłacił
niemałą sumę. Najpierw jednak postawił jeden warunek: miała wrócić z nim do
Austrii i zapomnieć o Innauerze.
Zrobiła to, choć kilka miesięcy później
bardzo żałowała. „Nieznani sprawcy” napadli na Thomasa, czego chłopak o mało
nie przepłacić życiem. Prosiła, błagała, żeby zgłosił sprawę na policję, bo
była pewna, że stał za tym Mario. Tylko, że Morgenstern nie chciał tego zrobić
przez wzgląd na dawne czasy, na przyjaźń, jaka ich łączyła. Powiedział, że
załatwi to po swojemu.
Wiedziała tylko, że jakiś czas potem
spotkał się z Innauerem. Nigdy nie poznała treści ich rozmowy, bo nigdy potem
nie widziała już swojego byłego chłopaka. Aż do zeszłego tygodnia, kiedy to zjawił
się w jej mieszkaniu.
Wczorajsze treningi nie były dla niego
udane i jeśli ktoś robił sobie nadzieję na udany powrót skoczka, to będzie
musiał gorzko się zawieść. Mia podejrzewała, że z tak słabymi skokami Alexander
nawet nie dopuści go do kwalifikacji. I tak musiał zostawić jednego z
zawodników, na „rezerwowego”, a wiadome było, że zawsze zostaje nim ten
najsłabszy.
Może dlatego wpadła w furię, gdy po
wieczornym spotkaniu drużyny do jej pokoju wszedł Kofler z miną zbitego psa i
powiedział jej o nowym, wspaniałym pomyśle selekcjonera reprezentacji.
- Co się stało? – zapytała podejrzliwie
- Będę oglądał konkurs z trybun-
prychnął – Wstawili na moje miejsce Innauera! A przecież podczas treningów
skakał gorzej niż przedskoczkowie!
W głowie Engel zapaliła się czerwona
lampka. To było naprawdę dziwne. Dlaczego Pointner miałby rezygnować z Koflera,
który był jednym z faworytów i wystawiać w konkursie tego nieudacznika?
Przecież od zawsze robił wszystko, aby drużyna osiągnęła jak najlepsze wyniki.
- Rozmawiałeś z Pointnerem?
- Powiedział, że zadecydowały detale-
wychrypiał Andreas, siadając ze zrezygnowaną miną na krześle – Tylko od kiedy
10 metrów krótsze skoki nazywa się detalami?
No, właśnie panie Alexandrze? Od kiedy?
***
Konferencja prasowa po konkursie, który
wygrał Stefan Hula nie była miłym przeżyciem dla Alexandra Pointnera. Faworyzowany Gregor Schlierenzauer znalazł się
w drugiej dziesiątce, podobnie jak reszta austriackich zawodników. Nie
wspominając już o powracającej "gwieździe" tego sportu – Mario Innauerze, który
zakończył występ na pierwszej serii. Po takich wynikach stawienie czoła
dziennikarzom, wiecznie spragnionym sukcesu, było wielkim wyzwaniem.
- Dlaczego w składzie nie znalazł się
Andreas Kofler?- zapytał jeden z reporterów, a on poczuł jak kilkanaście par
oczu patrzy na niego z nieukrywanym zaciekawieniem.
- Andreas nie jest w zbyt dobrej formie
psychicznej- zełgał szybko, pilnując się jednocześnie, aby jego głos nie
przybrał zbyt nerwowego tonu.
Niektórzy spojrzeli na niego z
podejrzliwością, ale on wziął sobie za punkt honoru, aby wytrwać to oczekiwanie
z pokerową miną.
- A jeśli chodzi o sprawę Thomasa
Morgensterna? Wierzy pan w jego winę?
Zamarł na chwilę, ale ocknął się szybko,
gdy w tłumie dostrzegł Jego wzrok- zimny, przenikający do szpiku kości.
- Nie będę bawił się w prokuratora-
odparł – W każdym razie, współczuję Thomasowi- to w końcu mój podopieczny.
Szyderczy uśmiech, który posłał mu
tamten przyprawił go o dreszcze. Nie bał się jednak, bowiem wykonał zadanie-
wszyscy uważali go za miłosiernego, współczującego człowieka, który jest czysty
jak łza i dba o honor drużyny. Modlił się w duchu jeszcze przez chwilę, aby
nikomu nie przyszło do głowy, aby pytać go o inne decyzje.
Zgrywał odważnego. A przecież wybór,
jakiego dokonał jednoznacznie pokazywał strach przed Nim. Owszem, bał się. Bał
się o życie swoje, swoich bliskich. A nie zanosiło się na to, aby ta sytuacja
miała się pozytywnie rozwiązać. Znalazł się w ślepej uliczce, a w jej zaułku czyhał Mario Innauer.
***
Króciutko, jak zawsze. Ale już nie długo do końca, wiecie?
Pozdrawiam z podłogi! Czy ja dobrze przeczytałam, że konkurs wygrał Stefan Hula? Czy mi się to tylko śniło? :D Nie oczywiście nic przeciwko, ale prawie się zakrztusiłam z szoku wywołane przez te dwa słowa.
OdpowiedzUsuńCzy dobrze mniemam, iż rozwiązałam zagadkę? Pointner! To mi się jakoś teraz kojarzy, że zrobił to on w zamian za powrót do kadry Mario.
Powiedz mi jeszcze tylko : Jak to się dzieje, że jak ja otwieram zeszyt do sprzedaży w reklamie i postanawiam jeszcze zerknąć na blogger i widzę twój rozdział? A wiesz, że nie potrafię się powstrzymać przed natychmiastowym przeczytaniem ;c
weny :*
A ja nie potrafię myśleć o niczym innym od momentu, gdy pojawiło się zdanie, że Stefan Hula wygrał konkurs :D Stefan wygrał też ten odcinek! Oj :D Dzięki, dzięki, dzięki za chwilę uśmiechu. I żeby się Stefcio ogarnął w końcu, a nie walczył o trzydzieste miejsce w PK!
OdpowiedzUsuńNadrobiłam i musze stwierdzić że takie inne jest to opowiadanie niż wszystkie.
OdpowiedzUsuńSzkoda Thomasa, bo nie zasługuje na los jaki go spotkał ale powoli już się wszystko wyjaśniło więc mam nadzieję, że to tylko kwesta iczasu i Thomas wyjdzie z kicia w wróci do skakania.
A no I Stefcio zwycięzca!
Pozdrawiam:)
Stefan Hula wygrywając konkurs wygrywa cały rozdział.
OdpowiedzUsuńThomas, biedny Thomas... ja wierzę w jego niewinność i to, że jednak wyjdzie z więzienia.
I choć niby rozwiązanie jest tak blisko, to ja się cały czas zastanawiam, czy to Pointner zabił Hoffera....
Pozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiedziałam! Pointner ma takie wyrzuty sumienia, że chyba każdy domyśla się, że coś zrobił! Mario to jest... Ehhhh, szkoda gadać :(
OdpowiedzUsuńMój Thomas, ten wiecznie uśmiechnięty chłopak, ma pójść do więzienia za niewinność. Chyba. Jednakże ja wierzę, że Morgi tego nie zrobił. W ogóle to ten fragment o rozprawie i ogólnie o nim, trochę mnie przybił, bo niedość, że cierpi tu, to jeszcze w realu.
A cały rozdział wygrywa Stefcio! Bezapelacyjnie. :D
Weny życzę i pozdrawiam ;*****
Wiem, że jest coraz ciekawiej, wiem, że rozwiązanie zbliża się wielkimi krokami, ale wiem też ze ciągle tkwię w tej ślepej uliczce, o której pisałam kiedyś.
OdpowiedzUsuńI może napiszę tylko parę zdań, żeby już nie przekombinować.
Zrezygnuję już chyba z użalania się nad Morgim, bo ten facet na serio jest taki kochany, a za całe dobro jakie ludziom (kobietom w szczególności daje) tylko obrywa. Na boku w prawdziwym życiu też nie ma wśród skoczków większego pechowca- ale skupię się na treści.
Są dla mnie już tylko dwie opcje- w poprzednim rozdziale rozmawiał Pointner- albo z Kofim, albo z Innauerem.
Wersja z Kofim, mimo wszystko, choć już ostatnio ją rozważałam jest znacznie bardziej skomplikowana, a ja wiem że im bardziej próbuję komplikować tym gorsze są tego skutki.
Nie mniej Kofler wywozi Mię, czyli boi się o nią, jest w słabym stanie psychicznym- więc czeka go wycofać, aby nic nie sypnął...
Ale NIE, on mi się nadal za uczciwy wydaje, więc skłaniam się do wersji, że Pointner zabił Hoffera, zastraszony przez obsesyjnie pragnącego powrotu do kadry Maria. Tylko co Hoffer do tego miał? Przecież on był szefem FIS, a nie kimś podejmującym decyzje w kadrze Autów!
I jeszcze Louise, która jak sama przyznałaś nie zabiła, ale na 100% musiała się do zabójstwa przyczynić. No bo kogóż innego broniłby Morgi kosztem własnego życia i zdrowia?
Oj, Thomas, ty to masz:c
Pozdrawiam i weny:*
PS. Znowu przekombinowałam, aaa i żeby nie kończyć smutnym akcentem gratuluję Stefciowi pierwszej wygranej w PŚ:)
Że Pointner? A w sumie, irytuje mnie chyba najbardziej ze wszystkich, przebija nawet komentującego Szczęsnego! Dalej nie mogę jednak tego poukładać w logiczną całość! A na końcu zrobię pewnie : aaaaaaaaaa, no tak! Ciekawe jest też to, że odsunął właśnie Andiego, no cóż, czekam na kolejny, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńO BOŻE, KOCHAM CIĘ ZA STEFCIA! Nawet odtańczyłam taniec zwycięstwa, gdy przeczytałam to zdanie hehe, dobrze, że bok nie ma nikogo :>
OdpowiedzUsuńKurczę, fajnie, że w końcu nie tylko ja wciskam wszędzie Stefcia na tego, co wygrywa, może w ten sposób go zaczarujemy i zacznie nam Stefek wygrywać? :D
Ojej ojej, i co ja mam po takim czymś sensownego napisać? Stefcio zdominował wszystko, to mój pan i władca :>
A Innaura zaczynam się bać. Niby taki chłoptaś z blond grzywcią, a tu jakieś nielegalne interesy, aż strach się bać :o
I czym on zaszantażował Pointnera? :o
A ogólnie rzecz biorąc, to jest cudo :D
Niedługo koniec? Wszyscy kończą swoje opowiadania, to przykre.
OdpowiedzUsuńHULA WYGRAŁ, wszyscy się jaramy, bo faworytem Polak, ale tak na początku myślałam - Kamil pewnie, a tu Stefcio, milusio. :)
A ja dalej stoję w miejscu, i już się gubię w tym, serio. Nie chcę pisać za dużo swoich przemyśleń, bo i tak wyjdę na tym, że nic nie wymyślę, a koniec będzie całkiem inny, niż mam to w głowie.
Pointner? Jakoś nie sądzę, że on zabiłby Hofera, no bo w sumie po co? On sam wyznacza, kto jest w kadrze, a kto nie, więc dlaczego Hofer miałby się do tego wtrącać?
Ale Mario go najwidoczniej szantażuje, i jednak Alex coś zrobił, tylko co? Przecież wystawił słabo skaczącego Innauera, zamiast Andiego, który być może wygrałby konkurs, więc coś na pewno między tą dwójką jest na rzeczy. Ale co?
Pewnie się okaże, że to coś całkiem innego i dowiem się w ostatnim rozdziale. :)
Jak to niedlugo do konca?! Ja tu czekalam na jakas telenowele czy cos w tym rodzaju ! Cholerka. Teraz to totalnie nie wiem kto zabil Hofera! A biedny Thomas siedzi za kratkami ;c czekam na nowosc! I zapraszam do siebie juz na epilog (wait-here-for-me)
OdpowiedzUsuńInszaaaa ;***
No błagam. Błagam. Błagam. Mario Innauer? Ta sierota chodząca? Co się z tym światem dzieje to ja nie wiem. Stefan wygrał konkurs? Powtarzam: co się z tym światem dzieje? ;D
OdpowiedzUsuńTy mówisz, że już niedużo do końca, czyli właściwie powinno się wszystko wyjaśniać. Z tym, że ja chyba tępa po prostu jestem i wcale niewiele więcej czaję niż do tej pory :P
buźki :**
Jeeejuuu... zakochałam się w tym rozdziale, blogu, w tym jak piszesz! No i Morgi<3
OdpowiedzUsuńALE CO !? jak to; mało już do końca!? NIE!! Dopiero co nadrobiłam, a Ty mi piszesz, że za niedługo koniec?! Ja się nie zgadzam, no! <3
Ehh, mam nadzieję, ze jeszcze kilka rozdziałów uda mi się przeczytać.
CZEKAM NA NN! ^^
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/p/sowem-wstepu.html - ZAPRASZAM DO MNIE! :D (jak możesz, to zostaw jakiś komentarz. Thx:*)
Pzdr :3
Niedługo do końca? A ja dopiero znalazłam twoje opowiadanie! No nie powiem, ciekawy pomysł, chyba pierwsze nie-romansowe fanfiction jakie czytam... podoba mi się :D Mario jest bardzo bad guyem. I wydaje mi się że wykorzystuje wszystkich dookoła: Louise, Pointnera, Gregora... Więc finał będzie co najmniej ciekawy, oby też zaskakujący :) Czekam na okrągłą dziesiąteczkę ^^ zaglądnę wkrótce, nie wiem czy informujesz o nn, ale w sumie nie prowadzę teraz żadnego bloga, więc i tak byłby z tym problem.. no, to będę zaglądać w oczekiwaniu na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńDlaczego po całym rozdziale mam wrażenie, że to ktoś inny pociąga za sznurki. Ktoś kto jeszcze nie pojawiał się w całym opowiadaniu, ale koniec będzie należeć właśnie do niego?!
OdpowiedzUsuńMam troszkę racji? ;-)
Pozdrawiam serdecznie
i troszkę spamu - zapraszam na nowość http://the--bittersweet--life.blogspot.com