czwartek, 21 listopada 2013

7. Cause you loved her too much and you dive too deep

 
"But you only need the light when it's burning low
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low..."
***
 
 
Nigdy nie spodziewała się, że to ona będzie stała po tej stronie krat. Od maleńkości miała tendencję do pakowania się w najrozmaitsze kłopoty. Wtedy to Thomas wyciągał ją ze wszystkiego, w co się akurat wplątała. Zawsze był najroważniejszy z ich paczki, zawsze to on był tym najabrdziej dojrzałym. Mario, Andreas, Thomas i Mia. Nie sposób byłoby policzyć wspólnych imprez, które kończyły się potwornym bólem głowy następnego dnia.
Adwokat- Jospeh Hinsman okazał się nad wyraz obowiązkowy. Wprawdzie jego zachowanie świadczyło, że nie pamięta, albo nie chce pamiętać, ich wspólnej nocy, ale Mia próbowała sobie wmówić, że nie to jest teraz ważne. Najważniejsze, że zgodził się pomóc Thomasowi. Wciągnęła parę razy głęboko powietrze, ale to tylko pogorszyło sprawę, bo poczuła jakże kuszący zapach męskich perfum. Zapach, który  przecież tak niedawno wdychała wprost z rozgrzanej skóry Josepha.
Pewnie dlatego nie mogła powstrzymać niemiłego kłucia w sercu, które zdawało się boleć jeszcze bardziej, gdy patrzyła na prawnika. Ten siedział właśnie przy małym drewnianym stoliku i wydawał się bardzo spokojny. Engel natomiast dla odmiany nie potrafiła opanować stukania z nerwów nogami o szarobure, więzienne kafelki.
- Spokojnie- szepnął Hinsman, wyraźnie chcąc dodać jej otuchy- Przecież żaden wyrok jeszcze nie zapadł.
Puste słowa, które wcale jej nie uspokoiły, a jedynie wzbudziły jeszcze więcej wątpliwości i nerwów.
- Myśli pan, że jest jeszcze dla niego szansa?- nawet nie zorientowała się, że mówi per pan do faceta, z którym zaledwie kilka dni temu wypróbowywała najróżniejsze pozycje seksualne. On uśmiechnął się delikatnie, przez co wokół oczu utworzyły mu się drobne zmarszki, które jak zauważyła Mia, tylko dodawały mu uroku.
- Zawsze jest szansa- odparł, delikatnie gładząc jej dłoń. Odsunęła ją szybko i sama nie wiedziała czy to przez zaskoczenie, czy zwykłą złość. Chciała powiedzieć kilka zdecydowanie niemiłych słów, ale właśnie w tym momencie drzwi w sali do widzeń otwarły się i dwoje policiantów wprowdziło Thomasa, zakutego w kajdanki.
Gdy go zobaczyła, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że wygląda jeszcze gorzej, niż ostatnio. Co było najbardziej przerażające? Jego oczy.  Zabłąkane, rozbiegane i przekrwione. Siłą woli powstrzymała się przed rzuceniem się przyjacielowi w ramiona.
- Musi mi pan powiedzieć o wszystkim, co może mieć związek z tą sprawą, a przede wszystkim z pańskim obecnym położeniem- zaczął adwokat, gdy usiedli, obserwowani czujnym wzrokiem strażnika.
- Wszystko?
Tamten kiwnął twierdząco głową, ale skoczek uparcie milczał.
- Mia…- spojrzał na nią lękliwie- Czy możesz wyjść?- wydusił z siebie wreszcie, zaraz potem spuszczając wzrok na ziemię. Poczuła, że cała drętwieje na te słowa. Odsunęła głośno krzesło, wstając z niego gwałtownie.
- Przesadzasz, Thomas- syknęła w jego stronę, po czym szybkim krokiem udała się w stronę wyjścia, klnąc pod nosem zupełnie nie jak panienka z dobrego domu.
***
- Thomas…- nawet na nią nie spojrzał. Stanął za to kilka metrów od niej z założonymi rękoma. Zaciśnięte w wąską kreskę usta nie wróżyły niczego dobrego, podobnie jak cisza, która zdawała się rozsadzać jej głowę.
- Thomas, powiedz coś- szepnęła ponownie, głęboko oddychając, aby się nie rozpłakać. Wiedziała, że nie będzie szczęśliwy, była przygotowana na krzyk, pretensje, może nawet wyzwiska. Ale to ją przerosło. Morgenstern stał sztywno, nie wypowiedział ani słowa, jakby brzydził się z nią rozmawiać.
- Dlaczego tego nie zrobiłaś?- spojrzał na nią przelotnie, by po chwili cedząc słowa, powiedzieć:
- Z litości?
Tak naprawdę, to nie chciał usłyszeć odpowiedzi. Chciał dalej żyć w przekonaniu, że to szczęśliwy los, tak jak w bajce, postawił u jego stóp Louise, że to, o czym się teraz dowiedział jest tylko koszmarnym snem, a on zaraz się z niego obudzi. Dla pewności więc, przetarł parę razy oczy, naiwnie łudząc się na cud. A jednak to była rzeczywistość.
- Thom…- wzdrygnął się, gdy to usłyszał. Tylko ona  zdrabniała w ten sposób jego imię, a przecież właściwie nie miała już do tego prawa.
-  Nie mów tak do mnie- warknął, próbując udać obojętność. Bo w środku siebie czuł huragan. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Huragan uczuć. Z jednej strony kochał Braunn jak szalony. Tylko z drugiej… Ach, tak. Okazała się podstawionym elementem, który miał zniszczyć mu karierę.
- Kocham cię. Dlatego tego nie zrobiłam- delikatnie dotknęła jego pleców, zataczając dłonią okręgi. Tym razem się nie odsunął. Odwrócił się w jej stronę i ze stanowczością wpił się w jej wargi, jakby chciał zapomnieć o tym, czego przed chwilą się dowiedział. – Musisz porozmawiać z Hofferem, słyszysz?
Kiwnął niezbyt przekonująco głową.
- Thom, to nie rozejdzie się ot, tak po kościach. Mario jest zbyt zdeterminowany, żeby cię zniszczyć.
- Wiem- mruknął, ale nie miał najmniejszej ochoty na rozdmuchiwanie tej sprawy.
Chciał zapomnieć. Czy to było tak trudno zrozumieć?
A jednak świadomość, że Louise została podstawiona po to, aby wsypać mu środek dopingujący dołowała go niemiłosiernie. Skoki były dla niego całym życiem i myśl, że mógł je utracić przez oskarżenie o oszustwo, którego się nie dopuścił, sprawiła, że kompletnie nie potrafił poradzić sobie ze samym sobą.
A przecież nie był nawet w połowie świadomy tego, co miało go jeszcze spotkać. I pomyśleć, że to wszystko wyniknęło z miłości Louise.
***
 
Znowu chciał coś przed nią ukryć. A ona nie potrafiła bezczynnie przyglądać się temu, jak się stacza, czekać  na wyrok. Chciała mu pomóc. Czy to było tak trudno zrozumieć? Czy ten idiota choć raz nie mógł pomyśleć o sobie, zamiast bawić się w miłosiernego Samarytanina?
Chwilę potem odjechała z policyjnego parkingu, nie przejmując się ograniczeniami prędkości, które napotykała na drodze.
Mocnym krokiem wchodziła po schodach na pierwsze piętro, gdzie znajdowało się jej mieszkanie. Przystanęła zaskoczona, gdy przez szybkę w drzwiach zobaczyła, że w środku pali się światło. Delikatnie krocząc i wstrzymując oddech, weszła do mieszkania. Nie usłyszała niczego poza miarowym tykaniem zegara, więc powoli weszła do kuchni.
Poczuła niesamowitą ulgę.
- Tak to jest, gdy ma się sklerozę i zapomina się wyłączyć lampkę- mruknęła sama do siebie, sięgając po dzbanek ze sokiem. Zdrętwiała nagle, a naczynie roztrzaskało się z hukiem o ziemię.
 
„PRZESTAŃ DOCIEKAĆ, DOBRZE CI RADZĘ”
 
Jedno, króciutkie zdanie zapisane na małej, niepozornej kremowej karteczce. A sprawiło, że pierwszy raz od dawna poczuła strach. Taki, który rozlewał się po jej całym ciele, który sprawił, że kompletnie straciła poczucie bezpieczeństwa. I nie wiedziała, co zrobić, aby je odzyskać.
***
Weny jak nie było, tak nie ma. Może ktoś znalazł? Jeżeli tak, to moja.
Już nie mogę się doczekać waszych pomysłów i dociekań, które z każdym rozdziałem stają coraz bardziej trafne :)
Pozdrawiam :)
PS: Też odliczacie dni do soboty? Bo ja ze emocji nie mogę się na niczym skupić...

PS2: Miałam wystartować z historyjką o panu Kocie, ale jak na razie to nie na moje siły. Powstało więc coś przekornego, innego- fanki Finów i Norwegów powinny być zadowolone ;) szablon jeszcze nie gotowy, ale może wart zapoznać się z bohaterami - http://diabel-rogaty.blogspot.com/
 

18 komentarzy:

  1. Boże... Nie wiem czy to dlatego, że jestem padnięta, czy że jestem głupia, czy tak już się cieszę jutrem, że nic nie wiem. Twoja odpowiedź pod poprzednim rozdziałem zaburzyła całą moją ideę... Bo jeśli zabójca był typowany tylko raz to z pewnością nie jest nim Mario. A szczerze od prawie początku podejrzewałam jego i tylko jego... No więc jestem w kropce...
    Mii ktoś grozi, ktoś kto dostał siè do jej mieszkania i to raczej bez pomocy włamania. Miał klucze??? Dobra, przekombinowuje, ale naprawdę nie lubię nie mieć pomysłu. I muszę wyznać, że dziwne rzeczy mi do głowy wpadły... Oby się nie potwierdziły...
    Dobra, tyle...
    Weny i cudownego sezonu...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włamanie, choć raczej nie można tego tak nazwać, ma związek z rozmową dwóch osób w poprzednim rozdziale.
      Dziękuję i też życzę cudownego sezonu :)

      Usuń
  2. Wow, to się robi coraz tajemnicze, naprawdę.
    Teraz ciekawi mnie, kto był u głównej bohaterki w domu, jak się tam dostał i w ogóle. Zaraz się okaże, że to może ktoś z jej przyjaciół, naprawdę już nic mnie nie zdziwi.
    Muszę jeszcze raz przeczytać od nowa rozdziały, tak na spokojnie i może coś wymyślę.
    Jej, głupie uczucie, jest tak nie wiedzieć :<
    Ale szczęście, że skoki się już zaczęły i kwalifikacje były dzisiaj naprawdę perfekcyjne, cudo. :)
    Życzę dużo weny i również cudownego sezonu, pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie to się robi coraz mniej tajemnicze, bo coraz więcej wychodzi na jaw ;) Ale to pewnie tylko moje odczucie, bo znam rozwiązanie zagadki :)
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Daj spokój - jutrzejsza data to jest po prostu dzień na który czekam od zakończenia tamtego sezonu :D
    weny nie znalazłam niestety, więc to nie ja
    A co do rozdziału... No ja oczywiście standardowo nic nie wiem. Ale to normalne, pewnie już przywykłaś. Wiem tylko, że uwielbiam Mię z odcinka na odcinek coraz bardziej i podziwiam ją. Ta karteczka jest troszkę przerażająca, nie powiem że nie.
    Nic nie wymyślę, musi Ci wystarczyć informacja, że rozdział jest jak zwykle świetny (w sumie nie wiem czy się nie powtarzam, podejrzewam, że pod każdym rozdziałem piszę coś w tym stylu, ale nevermind). No i ja wiem, że tu się niby powoli zaczyna wszystko wyjaśniać, ale mój mały móżdżek po prostu tego nie ogarnia.
    buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, Mia wyrasta nam tu super-bohaterkę. Czy słusznie? To się okaże, ale od razu ubiegnę domysły- to nie ona zabiła Hoffera ;)

      Usuń
    2. Nie wiem, kto go zabił, ale po tym, co się działo w ten weekend to chętnie bym tego kogoś znalazła i postawiła mu duże piwo. Serio.

      Usuń
    3. Bo jeszcze okaże się, że to niejaka asik jest mordercą Hoffera ;) nie zdziw się

      Usuń
    4. ułaa czyli dołączam do grona podejrzanych? mam się kontaktować z moim prawnikiem? XD

      Usuń
    5. sama rzuciłaś na siebie podejrzenie XD prawnik tu nic nie pomoże...

      Usuń
    6. to ja może spiszę testament skoro resztę życia mam spędzić w pierdlu [*]

      Usuń
    7. ale może trafi Ci się jakiś miły ( przystojny?) współlokator? nie powiem jaki, bo się wszystko wyda...

      Usuń
    8. Zaczyna się robić ciekawie... pytanie tylko czy mamy ten sam gust czy po prostu ten pan należy do klasycznego kanonu piękna. No masz i teraz się będę zastanawiać :D

      Usuń
    9. haha "klasyczny kanon piekna"! nie wiem czy to w ogóle jest jakiś kanon piękna...

      Usuń
  4. Zdecydowanie za krótko i wciąż czuję, że nic nie wiem. W sumie potwierdziły się tylko moje dwa wcześniejsze podejrzenia, choć to z Louise już w sumie w poprzednim rozdziale było, ale teraz mamy pewność, że dziewczyna pojawiła się w życiu Thomasa nie przez przypadek, że faktycznie miała być tą, która miała go zniszczyć. Teraz jednak pojawia się pytanie, czy swoimi uczuciami nie skrzywdziła go jeszcze bardziej, bo przecież, gdyby zrobiła to, co miała zrobić, to Thomas zostałby zawieszony w skokach i być może wszystko inne rozeszłoby się po kościach, a tak to wylądował w więzieniu z oskarżeniem o morderstwo. Wiemy też, że to Mario tak bardzo nienawidzi Thomasa i to on za tym wszystkim stoi, ale zastanawia mnie czy on jest mózgiem? Wygląda na to, że tak, a Gregor mu pomaga ponieważ ma względem niego jakiś dług wdzięczności. O ile tymi rozmawiającymi byli Mario i Gregor, ale Maria sama potwierdziłaś, a tym, którego jako jedyni odwiedzili Mia i Kofi. Więc raczej tak, choć wciąż mi gdzieś tam ten Alex nie pasuje. Zastanawia mnie jeszcze też to, co wydarzyło się w tej przeszłości, żeby doprowadzić aż do czegoś takiego. Przecież wyglądało na to, że kiedyś się przyjaźnili. Wszyscy razem, a później Mario wszelkimi sposobami próbuje zrujnować Thomasowi życie. No i muszę pamiętać jeszcze, że żaden z nich nie jest tym, który zabił Hoffera. W takim razie kto to zrobił i jaki mógł mieć motyw? Naprawdę zacznę podejrzewać Thomasa albo Louise.
    Ostrzeżenie dla Mii - na jej miejscu chyba bym padła z przerażenia. Ktoś jej się włamał do mieszkania. Tylko jakoś tak to zrobił, że właściwie nie było żadnych ewidentnych śladów włamania. Właściwie po tamtej rozmowie we wcześniejszym rozdziale, można się cieszyć, że to ostrzeżenie było tylko takie, a nie np. ją pobili czy coś, ale i tak na jej miejscu po prostu nie wiem co bym zrobiła, bo w sumie jakoś sobie nie wyobrażam, żeby przestała szukać i dociekać. Będzie to robić, nawet igrając w ten sposób z własnym życiem.
    Zastanawia mnie natomiast zachowanie Thomasa. Co on tak usilnie ukrywa przed przyjaciółką? Ona jest w stanie zrobić dla niego wszystko - łącznie z przespaniem się z adwokatem, choć po tym jak go opisuje, to chyba było dużo przyjemności w tym - a on ją wyprasza, bo nie chce czegoś jej powiedzieć. Zastanawia mnie, oj bardzo mnie to zastanawia.
    Podsumowując stwierdzam, ze dalej nic nie wiem i nie jest mi z tym wcale fajnie. Choć z drugiej strony tym bardziej kręci mnie ta historia. Dlatego niecierpliwie czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już mówiłam: paradoksalnie Louise przez to, że chciała chronić Thomasa, że wyznała mu prawdę, wpakowała go w jeszcze gorsze problemy. Podpowiem, że kluczową rolę gra tu urażona męska duma.
      Dziękuję :*

      Usuń
  5. Wybacz, że dopiero teraz piszę komentarz, ale jakoś nie mogłam znaleźć chwili na przeczytanie, a poprzednim razem nie byłam w stanie racjonalnie myśleć :c Więc tak :
    Z tym jest tak, że jednocześnie niby się rozwiązuję, a z drugiej strony coraz gorzej gmatwa. xd To nie na mój mózg. Wiem jedno, że Gregorek maczał w tym palce, on musi w tym wszystkim jakiś interes, a może jest tak samo podstawiony, jak Louise ? Mario chce zniszczyć Thomasa ? Ale nie on by się nie posunął do tego, żeby zrobić to samodzielnie, więc kogoś trzeciego jeszcze w to wplątał.
    Czyli wiem, że nic nie wiem ;__;
    weny kochana :*

    http://bez-alibi.blogspot.com/ <---- prolog już jest :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wiesz co Ci powiem? Strasznie podoba mi się ten nagłówek! Cholernie! Genialny jest!
    W szkole miesiac temu nadrabiałam odcinki do 6 bodajże. Teraz patrzę, a tu siódmy i to z datą jeszcze listopadową. No tego jeszcze nie było!
    Kurczę, teraz mam mętlik. Już nie wiem kto mógłby wkopać Thomasa. Bo on nic przecież nie zrobił, prawda? Wierzę w jego niewinność!
    Myślę, że Innauer coś tu maczał swe paluszki.
    Czekam na nowość :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! Może po Świętach coś się przypałęta na dłuższy czas ^^ <3

    OdpowiedzUsuń