"Aahh, the sun is blinding
I stayed up again
Oohh, I am finding
That's not the way I want my story to end"
I stayed up again
Oohh, I am finding
That's not the way I want my story to end"
***
Mia obudziła się rano z potwornym
bólem głowy, który zdawał się rozsadzać jej czaszkę od wewnątrz. Ostrożnie
stawiając kroki udała się w stronę kuchni, aby napić się lodowatej wody. W
takich sytuacjach tylko ona przynosiła
ukojenie jej skołatanym nerwom. Stanęła przed lustrem, uważnie
przypatrując się swoim rozczochranym włosom i resztkom, niezmytego wieczorem
makijażu.
- I gdzież jest pani wczorajszy
partner?- prychnęła sama do siebie. Och, noc była bardzo udana. Trzeba
przyznać, że Joseph Hinsman należał do sprawnych mężczyzn. Engel miała tylko
nadzieję, że jej starania nie poszły na marne i adwokat zdecyduje się pomóc
Thomasowi.
Albo okaże się zwykłym dupkiem- przebrnęło jej szybko przez myśli,
lecz odpędziła je od razu od siebie.
Zapach mocnej, parzonej kawy uderzył
ją intensywnie w nozdrza, odpędzając resztki snu. Przecierając jeszcze dłonią
oczy, zaczęła czytać artykuł na internetowym serwisie informacyjnym.
„Turniej Czterech Skoczni już za tydzień! Zawody w cieniu morderstwa”.
Prychnęła pogardliwie, widząc
wielki nagłówek. Oczywiście, że turniej odbędzie się bez zakłóceń, oczywiście,
że nikt nie przejmował się ani Thomasem, ani może niezbyt lubianym, ale jednak
nie żyjącym Hofferem i jego rodziną.
Cała skoczna karuzela kręciła się
dalej, nie zatrzymując się nawet na chwilę. Mia nie mogąc się powstrzymać
spojrzała na podany skład Austriaków. Gdzieś w podświadomości miała absurdalną
nadzieję, że wśród nazwisk zobaczy to Thomasa. Bez sensu, prawda? Przejechała
wzrokiem po sylwetkach skoczków, by chwilę potem zatrzymując się przy jednym z
nich niemal zamrzeć ze zdziwienia. I strachu, który nie wiedzieć czemu pojawił
się gdzieś głęboko w niej.
Mario Innauer - Wielki powrót do kadry.
***
Andreas nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć strachu, który
towarzyszył mu już od poranka. Właściwie to dzień zapowiadał się pechowo.
Począwszy od zacięcia się przy goleniu, rozbicia ulubionego kubka i zgubienia
kluczyków do samochodu, kończąc na…
-Pointner!- wrzasnął Kofler jak zraniony zwierz, gdy jego
futrzasty kot załatwił swoją potrzebę fizjologiczną na nowych butach. – Niech
cię szlag jasny trafi, sierściuchu- mamrotał złowieszczo skoczek, wycierając
obuwie rąbkiem swetra.
Kocur najwyraźniej nie przejął się obelgą, bo mrucząc z
zadowolenia usadowił się na dywanie i wbił swój wzrok w człowieka.
„ Kup sobie kota, Andi, to takie miłe stworzenie”-
przypomniał sobie ironiczną wypowiedź Mii, gdy przed kilkoma miesiącami
poskarżył się jej na samotność. Że też tak bezmyślnie jej posłuchał!
Już cieszył się, że sytuacja kryzysowa została zażegnana,
gdy w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek jego komórki.
- Halo!- wrzasnął do słuchawki, jednocześnie przeganiając
spod nóg Pointnera, spragnionego zabaw.
- Potrzebuję twojej pomocy- usłyszał głos Mii.
Mógł przysiąc, że zapewne w tym momencie uśmiechała się ona
przebiegle i nawijała na palec kosmyk włosów.
- Czemu mnie to nie dziwi?
- Nie mam pojęcia.
- Jadę na trening, nie mam czasu.
- Dobrze się składa. W takim razie będę czekać koło skoczni-
wtrąciła się w jego wypowiedź, a zaraz
po tym rozłączyła.
Kofler westchnął podrażniony. Zarzucił torbę treningową na
ramię i głaskając zwierzaka rzekł:
- Nie daj się omotać kobiecie, stary. To zawsze źle się
kończy.
I chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, jak wielką słuszność
miały jego słowa. Choć nawet nie tyczyły się jego samego.
***
Skocznia Bergiseel, górująca nad miastem od zawsze kojarzyła
się jej ze szczęściem. Bo uświadomiła sobie, że tylko tu czuła się bezpiecznie,
tutaj przeżywała swoje najradośniejsze chwile.
I jeśli musiała przyznać, to była uzależniona od skocznego
światka i tego wszystkiego, co mu towarzyszyło.
- Dawno cię tu nie było- Alexander Pointner stanął obok
niej, opierając się o maskę swojego samochodu. Szpanerskiego samochodu- jak
zdążyła już zauważyć Mia.
- Dużo się zmieniło przez ten czas- popatrzyła mu prosto w
oczy. Spuścił wzrok na ziemię, wyraźnie zawstydzony. – Hoffer nie żyje, Thomas
jest w więzieniu. A ty jak widać zawsze perfekcyjny- ścisnęła mocno rękę
mężczyzny i lodowatym tonem dodała:
- Szybko skompletowałeś nową kadrę. Innauer?
- Wrócił do skakania,
jest w dobrej formie. Nie mogłem czekać w nieskończoność na Thomasa. Mia,
pogódź się z tym. Nie cofniesz czasu, wszyscy musimy odnaleźć się w nowej
rzeczywistości.
Zaśmiała się ironicznie. Mario w dobrej formie? Nie osiągnął
jej przez tyle lat skakania, a teraz po tak długiej przerwie miałoby się mu to
udać?
Pokraka zawsze
zostanie pokraką- przypomniały się jej słowa Thomasa, które wykrzyczał
Innauerowi w twarz podczas kłótni. Może to złośliwe, ale zgadzała się z nimi
całkowicie.
- A jeśli ja nie potrafię? Jeśli nie potrafię tak, jak ty,
skreślić człowieka tylko na podstawie bezpodstawnych oskarżeń?
- Powinnaś się nauczyć. Niektórych spraw nie można odkręcić.
Prychnęła zirytowana i ruszyła w stronę wejścia, byle jak
najszybciej oddalić się od Pointnera. Idąc nie patrzyła przed siebie, zamyślona
nad znaczeniem słów austriackiego trenera.
- Ała!- usłyszała piskliwy wrzask, a zaraz potem jej oczom
ukazał się Haybock, niosący na plecach narty.
- Przepraszam- wymamrotała szybko, podnosząc z ziemi czapkę
chłopaka- Proszę- wręczyła mu ją do ręki.
Popatrzył na nią spod przymrużonych powiek i powiedział:
- Ach, to ty. Nie poznałem cię!
Uśmiechnęła się nieznacznie i zmierzwiła dłonią jego blond
włosy. Miała sentyment do tego chłopaczka. Był na swój sposób urokliwy, za
kilka lat mógł stać się łamaczem kobiecych serc.
- Co tam u ciebie, Michi?
Przystanęła obok Austriaka, jednocześnie obserwując, czy
Andreas już nie przyjechał. Jak zawsze się spóźniał!
- Nic nowego. Po za tym, że… no, wiesz…
Westchnęła cicho, doskonale domyślając się o co chodzi.
Chłopak przestąpił nerwowo z nogi na nogę, mocniej ściskając narty.
- Nie martw się – szturchnęła go lekko w bok, po czym
dodała:- Prawda prędzej czy później i tak wychodzi na jaw- a potem
machając mu dłonią, odeszła w drugą stronę.
- I właśnie tego się obawiam.
Nie mogła już usłyszeć, kto wypowiedział te słowa,
przepełnione strachem. Nie mogła zauważyć szczupłej sylwetki.
Bo gdyby tak było, z pewnością rozpoznałaby tę osobę niemal
od razu.
***
Wybaczcie to małe opóźnienie. Blogspot wyraźnie ma jakieś problemy z moimi postami, bo nie chciał ich opublikować. Złośliwe stworzenie.
Od tego rozdziału wszystko zacznie się powoli wyjaśniać, ale jeśli mogę Wam udzielić rady: nie snujcie pochopnie żadnych wniosków.
Pozdrawiam :)
Nawet nie wiesz, jak mi poprawiasz humor :D A nie wiem czemu, ale od razu mi się wesoło zrobiło, jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział :3
OdpowiedzUsuńMia przespała się adwokatem za to, żeby on pomógł Thomasowi? O.O Mówię ci, że dosłownie taki był mój wzrok, jak to przeczytałam. Może to nie było najlepszy wyjście, ale widać, że ruda posunie się do wszystkiego, żeby pomóc Thomasowi. I to się nazywa przyjaźń :3
Kofler nazwał swojego kota Pointner? XD Ja ten fragment czytałam jeszcze raz, żeby się upewnić, że to było do kota, a nie do Alexa XD
Czyli Michi, jak jedyny z kadry martwi się jeszcze Thomasem? Ja zawsze wiedziałam, że w tym chłopaku jednak jest coś dobrego. :)
I te ostatnie słowa. Możesz powiedzieć, że mam obsesję, ale mam dwa typy na to kto to powiedział:
1. Gredzio (standardowo XD )
2. Innauer. ( coś mi się teraz pomyślało, że jednak to on może być jakoś zamieszany w zabójstwo Hofera pomimo, że nie ma go w głównych bohaterach, ale mnie się raczej wydaję, że zabójca jest tam podany )
Ale tak, jak wcześniej już napisałam na blogu Asik:
Nie jestem dobra w dedukcji.
Jestem dobra w jaraniu się Larinto ♥
weny kochana :*
Nie wiem, czy słowa Michaela można określić jako martwienie się o Thomasa. Chłopaczek jest jeszcze młody i wielu spraw nie rozumie- przynajmniej tych związanych bezpośrednio z kadrą. On po prostu czuje, że coś w tym wszystkim jest nie tak.
UsuńSzczupła sylwetka! To nie fair dawać taką wskazówkę w świecie skoków. W dodatku przy Austriackiej kadrze bo u nich to nawet trener jest szczupły. Nawet Louise nie można tutaj wykreślić, choć u dziewczyn używa się raczej drobna, szczególnie że ona chyba nie jest za wysoka. Obstawiam więc, że to mężczyzna. A Toni też jest szczupły w sumie, jeśli bym się uparła na wersję z wmieszaniem Innauera seniora w sprawę. Także ogólnie wciąż wiem, że nic nie wiem. Choć ta uwaga Kofiego o kobietach, a raczej ten dopisek odnarratorski znów kieruje moje oczy na Louise. Ciekawa jestem ewentualnego starcia Louise - Mario. Czy się znają, czy nie. No i słowa Pointnera, że niektórych rzeczy nie da się odkręcić, myśle że nie chodzi tylko o samo oskarżenie Morgiego, ale o coś, co swoje początki ma o wiele wiele wcześniej. No i zastanawiający jest też ten wielki powrót Mario. Mój dziwny pomysł- Mario w przeszłości coś nabroił i to bardzo, w końcu wiemy, że do anioła mu daleko (może zrobił coś złego Louise, chyba, że ona w ogóle była podstawiona i miała wkręcić i zniszczyć Thomas), po czym Austriacki Związek - i tu widzę macki tatuśka - jakoś to zatuszował, ale Mario musiał wyjechać i zostawić skoki. A może oni wszyscy narozrabiali - Thomas, Mario, Kofi i Mia - ten wypadek, przez który Thom prawie stracił karierę - ale tylko Mario tak naprawdę ucierpiał musząc odejść od skoków. No i teraz postanowił się zemścić, podsyłając Thomasowi Louise i doprowadzając do tego wszystkiego. No ale to tylko takie moje luźne pomysły. Ciekawa jestem jak to bedzie naprawdę.
OdpowiedzUsuńNo i muszę powiedzieć - kot Pointer kradnie cały rozdział :D
Aaaa i jeszcze to, że Mario i Morgi mieli chyba na pieńku, wnioskując po tym co Thom o nim powiedział. Kolejny powód do chęci zniszczenia biednego Morgiego.
Ja chce już kolejny rozdział.
Ta wskazówka jest jak najbardziej fair- po prostu jestem złośliwa ;) Nieśmiało przypomnę, że gdy pisałaś double-victory, to wskazówką dotyczącą Akseliego, było to, że był blondynem. Jakby mało było w świecie skoków blondwłosych finów i Norwegów ;)
UsuńPewnie będę tego żałować, ale zdradzę, że tą osobą o szczupłej sylwetce był mężczyzna i na pewno nie ojciec naszego kochanego Mario.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Nie wyciągać pochopnych wniosków...
OdpowiedzUsuńAle ja i tak to zrobię, bo ta intryga jest tak świetnie ułożona, że każdy może się takim okazać...
No więc jak na ten moment to wygląda dość oczywiście... Innauer wraca do kadry, tylko i wyłącznie dlatego, że Thomas siedzi za kratkami...
No i jeszcze według wszelkiego prawdopodobieństwa jest czwartym z tego zdjęcia...
I Mia się go boi, to widać...
A Kofler też się widać boi, ale ja już, tu akurat nie wiem czego konkretnie...
I w ogóle, gdybym nie widziała, że Mia aby uratować Morgiego, zrobi wszystko, to dopatrywałabym się jakieś więzi pomiędzy tą dwójką...
A tak na boku, znając ten typ ludzi, to obawiam się, że dziewczyna dość naiwnie myśli, że jakiś sławny adwokat za jedną nockę spełni jej prośbę...
No, chyba tyle.
I przepraszam za ilość wielokropków w tym komentarzu, ale to właśnie oznacza tyle, że wiem, iż nic nie wiem.
Pozdrawiam;)
Mario to ten czwarty ze zdjęcia. A co do więzi pomiędzy Mią, a Thomasem, to ze względu na różne zdarzenia są one tak skomplikowane, że chyba oni sami nie są do końca pewni tego, co tak na prawdę ich łączy.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
MICHIIIIIII!<3
OdpowiedzUsuńMoje serduszko od razu ożyło, gdy ujrzałam jego nazwisko, a moja choroba poszła w niepamięć. Zdecydowanie za mało go w blogosferze, oj za mało. Dlatego każda wzmianka o nim jest jak miód na moje serce czy cos <333 Zachwycam się, ojej :D
Powrót Innauera wydaje się być podejrzany, coś z nim zdecydowanie nie tak. I hej, czy ja dobrze zrozumiałam, że Kofler nazwał swojego kota Pointner? Hahaha, dobre :D
Rzeczywiście mało Michiego na skocznych opowiadaniach. Na szczęście jest u Ciebie ;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Parsknęłam śmiechem przy tym kocie Pointnerze. Choć po raz kolei upewniłam się w przekonaniu, że nie lubię takich futrzaków. Już wydawało mi się, że zaczynam sobie coś układać, a pod spodem dopisek, aby nie wysnuwać pochopnych wniosków.
OdpowiedzUsuńSądzę, że tak. Ma z tym coś wspólnego i Mario, i Pointner i jakaś kobieta, więc najpewniej Louise. Ale co i jak? Nie mam pojęcia.
Jako jedyna wymieniłaś pewną osobę. Jak najbardziej słusznie.
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Zawsze powtarzano mi, ze tymi swoimi 'przekletymi zamilowaniami artystycznymi' marnuje swój dar, wedle mej rodziny mam zadatki na dobrego adwokata, których ja ni cholery nie widzę. Bo co mi po tym, ze umiem mówić z sensem, ale tylko przy swoich, a przy obcych płonę rumieńcem? Zostaje więc, przy przekletych zamilowaniach artystycznych, ale swój 'talent' wykorzystam. Bo ja już wiem jak to było właśnie to sobie poukladalam w główce, ale prawde zatrzymam dla siebie aby nie psuć innym zabawy. Mam w głowie jakieś niedociągnięcia, ale to chyba normalne. A kiedy już wszystko się wyjaśni, powiem Ci, czy miałam rację :]
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa Twojej teorii. A występowania przed obcymi można się nauczyć- wiem z własnego doświadczenia.
UsuńDziękuję :)
Ach, gdyby to chodziło tylko o wystąpienia publiczne, chodzi ogólnie o obcych, jak ich widzę mam ochotę zapaść się pod ziemię xd
UsuńNo wiesz co? Ta "szczupła sylwetka" to jest po prostu... No to jest poniżej pasa, moja droga. Przecież aż roi się od spasionych skoczków, prawda?
OdpowiedzUsuńA Innauer wracający do kadry? To-to drugie - koło Pauliego - austriackie beztalencie to co tam robi? To już jest przesada. By się Pointner nie ośmieszał i jakiegoś z kadry młodzieżowej wziął, a nie. No. Wylałam swoje żale. A propos Pointnera - idealne imię dla zapchlonego sierściucha. Na pewno nie dla milutkiego kiciusia. Tak więc niech tylko Kofler czeka aż na niego pchły przejdą. Albo jakieś inne wszy. Biedaczek.
A Mia jest niesamowita. Ciągle to powtarzam, ale tak naprawdę jest. I żal mi jej strasznie i podziwiam ją i bardzo ją lubię. I mocno jej kibicuję, żeby to jej prywatne śledztwo przyniosło skutek.
Buziaki :**
Ach, biedny kiciuś Koflera. A przecież to takie miłe stworzonko ;) Ja tam swojego chomika nazwałam kiedyś Bjoern, więc... :)
UsuńDziękuję
Mam pewien trop i wydaje mi się, że jest on najbardziej prawdopodobnym ale...nie napiszę tego teraz, podobnie jak i man. Na samym końcu przynajmniej będę miała przyjemność, jeśli trafię :D Co do stylu i wszystkiego innego - nie będę się powtarzać. Lubię, podoba mi się i tyle. Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuńJak już pisałam man, jestem strasznie ciekawa Twojego tropu. Bo przyznam, że to wszystko jest pokręcone. Bardzo pokręcone.
UsuńDziękuję :)
Na początku myślałam, że Kofler drze się do Pointnera jako do Pointnera, a tu czytam... KOT! Dobre imię, dobre. Pasujące doskonale do tego opowiadania. Tu wszystko jest możliwe.
OdpowiedzUsuńMario w kadrze?! To jest aż śmieszne. Racja - nie skakał w ogóle, nie był dobry i nagle tak, gdy Thomas trafił do więzienia, on stał się dobrym skoczkiem.
Mam pewien trop, ale nie wiem, czy mam go tutaj pisać, bo pewnie nie o to chodzi. Może na razie zostawię to dla siebie?
Trochę (dużo) wyjaśniłaś w tym rozdziale: Mario, Mario, Mario... Tak mi to siedzi w głowie, ale na razie zostawię to dla siebie. Jak się wyjaśni, to się wyjaśni. Najwyżej nie wyjdzie na moje :)