czwartek, 31 października 2013

4. I'm gonna make it alright but not right now


 
"How the hell did wind up like this
And why weren't we able
To see the signs that we missed
And try to turn the tables"
***
 
Mia z irytacją obserwowała sflaczałą oponę w swoim motorze. Akurat dzisiaj, kiedy musiała tyle załatwić, wszystkie znaki na niebie i ziemi sprzysięgły się przeciw niej.
- Cholera jasna- mruknęła rozeźlona, wybierając jednocześnie numer Andreasa. – Kofler, masz być po mnie za 5 minut… A co mnie obchodzi twój trening?!
Zakończyła połączenie usatysfakcjonowana z osiągniętego celu. Mia potrafiła okręcić sobie mężczyzn wokół palca tak, że ci posłusznie wykonywali każdą jej zachciankę. Skłamałaby, jeśli powiedziałaby, że wcale tego nie wykorzystywała. Wręcz przeciwnie. Jej osobisty urok i czar niejednokrotnie uchronił ją przed kłopotami. I aresztowaniem.
Pointner najwyraźniej szybko przebolał stratę czołowego zawodnika.  Wznowił treningi, ani razu nie zapytał się o Thomasa, nie odwiedził go. Podobnie zresztą jak reszta drużyny. Nikt poza Andreasem nie przejmował się losem kolegi. Jakby całkiem go skreślili i już wydali na niego wyrok.
Zabolało ją to. Bo oczekiwała od nich… solidarności? Poczucia obowiązku wobec kolegi? Kontakty kwitły na imprezach sponsorskich, podczas gdy każdy ze skoczków upijał się do nieprzytomności. Wtedy byli gotowi stawać za sobą murem, w razie pijackiej bójki. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!- krzyczeli.  Tylko teraz wszyscy schowali głowy w piasek. Jakby nic się nie stało, jakby ich bądź, co bądź kompan nie siedział w areszcie, oskarżony o morderstwo.
- Nie jestem twoim szoferem- Andreas zdegustowanym wzrokiem zmierzył koło motocykla, po czym leciutko się zaśmiał. - Zawsze mówiłem, że Ducati nie jest dla bab.
Ucichł pod wpływem jej groźnego spojrzenia, które zdawało się pałać chęcią mordu.
- Przejechałabym cię przy najbliżej okazji, ale chyba wystarczy już więźniów w naszym towarzystwie- kpiąco wydęła wargi, siadając na siedzeniu kierowcy, w samochodzie przyjaciela. Skoczek pokiwał przez chwilę głową ze zdziwieniem, po czym najwyraźniej pogodzony ze swoim losem, usiadł na fotelu obok.
- Wczoraj odebrałem je od mechanika- warknął, ale zagłuszył go ryk szybko popuszczanego sprzęgła. Chwycił się mocno skórzanej tapicerki, a w duchu począł odmawiać wszystkie znane mu modlitwy.
- Czerwone światło- mruknął nieśmiało, spoglądając na reakcję dziewczyny. Ta jednak obdarzyła go zaledwie przelotnym spojrzeniem i jakby na złość mocniej przycisnęła gaz.
- Możesz mi chociaż wyjaśnić, gdzie jedziemy?
- Tam, gdzie powinniśmy już dawno się znaleźć- odparła rzeczowym tonem, hamując tuż przed marmurowym ogrodzeniem.
Brunet popatrzywszy na to gdzie się znaleźli,  zbladł nieco, po czym zdławionym głosem powiedział:
- Engel, to chyba nie jest dobry pomysł. Nie. To na pewno nie jest dobry pomysł.
Dziewczyna prychnęła pogardliwie i otworzyła drzwi samochodu.
- Chyba nie stchórzysz, jak reszta.
Spojrzał na nią niezdecydowanym wzrokiem, próbując odwlec odpowiedź.
- Jesteśmy mu to winni, Andreas. To nasz przyjaciel- wychrypiała drżącym głosem. Uścisnął pokrzepiająco jej dłoń, uśmiechając się pocieszająco.
- Wiem. Pomożemy mu.
Wyszli z samochodu, zmierzając w kierunku dużego domu. Wokół rozpościerał się ukwiecony i zadbany ogród. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że właściciel nie należy do biednych.
Mia właśnie w tym momencie przypomniała sobie nowojorskie dzielnice, kręte, zaludnione ulice amerykańskiego miasta i zapach  świeżej, zbożowej kawy, którą co ranek parzył On.  Zaraz jednak po tym poczuła nieprzyjemne ukłucie w sercu. Przez te kilka lat zdążyła już dojrzeć na tyle, by zrozumieć, że tamte beztroskie chwile minęły bezpowrotnie. A życie pędziło dalej, zdając się nie czekać na to, aż ona zapomni.
Drżącą dłonią nacisnęła dzwonek do drzwi. Te uchyliły się po chwili, a zza nich wyłoniła się para brązowych oczów. Jednakże gdy właściciel tychże oczów  zobaczył, kto stoi w progu jego domu nie wyraził głębokiego entuzjazmu. Spróbował zatrzasnąć drzwi. Skutecznie powstrzymała go jednak noga Andreasa, który napierając swoim ciałem ponownie otworzył wejście.
- Czego chcecie?
Mia wkroczyła do środka pewnym krokiem, ciągnąc lekko za rękę Koflera. Zmierzyłą wzrokiem Gregora Schlierenzauera, który stał przed nimi z nerwową miną, ściskając palce u dłoni.
- Nie udawaj idioty- warknęła, podchodząc bliżej. Teraz patrzyła mu z bliska w jego ciemne oczy. – Dlaczego oskarżyłeś Thomasa?
Nastała chwila nerwowej ciszy. Dało się słyszeć jedynie miarowe oddechy i tykanie zegara.
- Miałem swoje powody- skoczek odepchnął ją lekko od siebie, swobodnie opierając się o ścianę.- I podejrzenia. Po za tym nie macie prawa mnie o to pytać. Chyba, że chcesz być oskarżona o manipulowanie dowodami i znowu znaleźć się w pomieszczeniu z zakratowanymi oknami- kpiąco dodał.
Poczuła, że krew napływa jej gwałtownie do twarzy. Nikt nie wiedział o tym, co wydarzyło się w jej życiu prawie 2 lata temu. Nikt, oprócz Thomasa, który osobiście zapłacił za nią kaucję.  Skąd więc Gregor miał tę informację?
Zdezorientowany Andreas popatrzył na nią pytającym wzrokiem, ale Mia jedynie pokiwała twierdząco głową, przyznając się tym samym do oskarżających słów Gregora.
- Jesteś skurwysynem- wychrypiała lodowatym tonem, patrząc na Schlierenzauera- A skurwysyny zawsze kończą źle.
Cmoknął pogardliwie, jakby ta wymiana zdań go męczyła.
- Wychodzicie, czy mam zadzwonić po policję?
Engel odwróciła się na pięcie i wybiegła na zewnątrz, czując na karku oddech Koflera. Milczała zawzięcie, gdy wsiedli do samochodu. Mocno zacisnęła dłonie na powierzchni kierownicy, aż zsiniały jej paznokcie.
- To prawda?
Nie odpowiedziała. Andreas chwycił ją za ramię i ponownie zapytał:
- Mia, czy to prawda?!
- Tak- odparła szybko, przymykając powieki. Spodziewała się wyrzutów, pretensji, krzyku. Zamiast
tego usłyszała jedynie ciche:
- Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Bałam się.
Westchnął cicho i pogłaskał ją delikatnie po policzku.
- To przez niego wylądowałaś w więzieniu?
Kiwnęła twierdząco głową, powstrzymując bezskutecznie płynące łzy.
- Z początku to nie było nic groźnego. Trzeba było kogoś postraszyć, zniechęcić. Tylko później… Później przerodziło się w regularny gang. A On nim rządził. Któregoś dnia po prostu wpadłam. Złapali mnie.
- I wtedy Thomas w połowie letniego sezonu wyjechał do USA- dokończył za nią, przypominając sobie wszystkie fakty i układając je w całość.
- Pomógł mi, mimo, że wcześniej go nie posłuchałam i zamieszkałam z Mario w Stanach. Odradzał mi to, sam zresztą wiesz.
- Innauer już tu, w Austrii zachowywał się dziwnie.
- Ale to nie tłumaczy mojej naiwności. Próbowałam udowodnić Thomasowi, że się myli.
Chciał ją pocieszyć, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale uświadomił sobie, że to nic nie da, nie pomoże jej. Wręcz przeciwnie.
Teraz potrzebne było po prostu działanie, oczyszczenie Thomasa z zarzutów za wszelką cenę. Policja nie kwapiła się do pogłębionego śledztwa. W ich mniemaniu spawa była zakończona- ujęli domniemanego sprawce i wsadzili go do celi. Resztę zostawili prokuraturze, świętując swój sukces.
Mia westchnęła głęboko, mrugając kilka razy powiekami, gdy w spojówkach poczuła piekące łzy. Miała ochotę wyć w niebogłosy z poczucia bezsilności i beznadziei.
Zamiast ego zaklęła cicho pod nosem, przypominając sobie, że była umówiona. I to z nie byle kim.
 
***
Joseph Hinsman należał do tego typu mężczyzn, którzy idealni pod każdym calem, byli zawsze perfekcyjnie przygotowani.
Tak było i tym razem.
Engel pozwoliła sobie w myślach na niezbyt przyzwoity komentarz dotyczący jego urody, gdy weszła do eleganckiej restauracji, w centrum Innsbrucka.
Automatycznie przygładziła dłonią długą, turkusową sukienkę, której materiał idealnie podkreślał jej sylwetkę. Spojrzała spod przymrużonych powiek na adwokata.
Kruczoczarne włosy, przeplatane gdzieniegdzie siwymi pasami zdecydowanie dodawały mu uroku. Podobnie jak szeroki uśmiech i palące się iskierki w oczach.
Nieśmiałym, jak na nią krokiem podeszła do stolika i z wystudiowaną zaczepnością wyszeptała:
- Przepraszam, że musiał pan na mnie czekać.
Na reakcję nie trzeba było długo oczekiwać. Mężczyzna olśniony jej osobowością odsunął jej krzesło, a następnie usiadł naprzeciwko.
- Nic nie szkodzi.
Musiała przyznać, że to, co robiła z pewnością nie było moralne. Umawianie się z wysoko postawionym prawnikiem tylko po to, aby zechciał bronić Thomasa. Ale Mia przestała przestrzegać jakichkolwiek reguł jakieś kilka lat temu. Po co bawić się w sentymenty, skoro one wcale nie pomagały?
- Z reguły nie zajmuję się takimi drobnymi sprawami- Hinsman gładził opuszkami palców szklany kieliszek z winem. Zerknął na nią ulotnie.
- Dla mnie ta sprawa nie jest drobna. Zresztą wszyscy o niej mówią- odparła.
- A co jeśli mi się nie uda? Moja pozycja w prawniczym świecie jest mocna, ale takiej przegranej mogłaby nie znieść.
- Wierzę w pana- zapewniła go, zalotnie odgarniając kosmyk włosów.
I bynajmniej. Okazała mu tą wiarę w bardziej przekonujący sposób.
***
Myślę, że ten rozdział stawia sprawę w jasnym świetle. Choć jeszcze trochę zagadek przed nami...
Pozdrawiam ;)
 

15 komentarzy:

  1. Twój warsztat omg <333
    Piszesz jak zawodowiec, widzę cię w roli twórczyni dobrych kryminałów, srsly :)
    Ojej, Mario :( Mario, bad boy i członek gangu :( moje serduszko płacze.
    A opowiadanie ogólnie jest bardzo zaskakujące, a wiadomo, że niespodzianki to to, co tygryski lubią najbardziej rawr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, kryminały to zdecydowanie nie moja bajka. Prędzej pogubiłabym się we wszystkich wątkach, zresztą już teraz ledwo nadążam za swoimi pomysłami.
      Dziękuję :)

      Usuń
  2. Wiesz co.? Właśnie jeszcze bardziej mnie przekonałaś, że to Gregor zabił Hofera. Czemu.? A tak przecież cała kadra- nawet Alex - zaczęli go mieć zupełnie gdzieś. Mia jedzie do Gregora. On tu jest jedynym z głównych bohaterów, który pochodzi z kadry austriackiej, a jestem przekonana, że skoro tak się zachowują to musi być to ktoś z nich, a więc kto.? Gregorek rzecz jasna :D Thomas wszyscy ( poczynając od Mii kończąc na mnie ) wierzymy, że jesteś niewinny i już długo tam nie posiedzisz. A wspomnienia Mii.? Innauer.? Na serio.? Nie mam zielonego pojęcia, jak zinterpretować ten wątek. I pogubiłam się, czy to Gredzio był przywódcą tego gangu, czy Mario.? Sądzę, że raczej Gredzio :D Dobra odbija mi, bo mam opowiadaniu, na którym w końcu mogę trochę go pooskarżać. :D Czekam na następny :3
    weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innauer był przywódcą gangu ;) Gredzio zachował bardziej bierną postawę. A ten wątek odegra dość... znaczącą rolę.
      Dziękuję :D

      Usuń
  3. Świetnie piszesz. Naprawdę świetnie. Prawdziwy kryminał się zrobił i aż się boję stawiać na kogoś. A więc Mario Innauer jest tym mężczyzną z przeszłości, tak? Ciemna strona Mii staje się coraz bardziej wyrazista i aż zdumiewa mnie jej determinacja w walce o Thomasa. A kadra Austrii? Nie mam słów. Ostatni tchórze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mia czuje się po prostu zobowiązana wobec Thomasa. Kiedyś wyjaśni się dokładnie sprawa z jej przeszłością i dlaczego tylko Thomas o tym wiedział.
      Dziękuję :)

      Usuń
  4. No więc Mario o niezbyt jasna przeszłość Mii, cholera to się robi coraz bardziej wciągające.
    Ale coś mi się tu nie podoba. Ja rozumiem, że trzeba trenować, ok. Tylko czemu żaden z nich go nie odwiedzi, nie stanie po jego stronie?
    Nadal mam więcej pytań niż odpowiedzi, ale to dobrze, niech to opowiadanie trwa jak najdłużej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie na pewno nie będzie bardzo długie, bo to po prostu męczące. Myślę jednak, że powinno trwać dłużej niż poprzednie.
      Dziękuję :)

      Usuń
  5. Z jednej strony wyjaśnia się coraz więcej...
    A z drugiej jestem w coraz większej kropce...
    To tak właśnie podsumowując w
    skrócie...
    Bo zawsze myślałam, że to Louise ma
    za sobą tą ciemną przeszłość... Hm,
    może w jej wypadku to nie jest
    przeszłość. Ale tu nagle Mia w gangu i areszcie.
    I nawet w sumie myślałam czy to nie jakiś członek tej "mafii", któremu nie
    leżało, że Thomas ją uwolnił, chciał się zemścić. Ale w sumie myślę, że wtedy ofiarą byłoby któreś z nich, bo po co mordować by człowieka, nie dotyczącego sprawy?
    Jestem w sumie, coraz bardziej pewna, że ta sprawa jest nierozerwalnie związana zarówno ze skokami jak i austriacką kadrą...
    Choć w sumie to już się spekuluje od dawna...
    I niby w kryminałach zazwyczaj zabija najmniej podejrzany... Ale tu w sumie to nie podziała, bo tu oprócz Kofiego, każdy Thomasa zawiódł i wydaje się nie w porządku...
    Dobrą, mogę tylko czekać...
    A co z zesłanymi???
    Pozdrawiam serdecznie;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ się przyczepiłyście do tej biednej Louise ;) A twoje wnioski są jak najbardziej słuszne- to wszystko ma związek z austriacką kadrą.
      A zesłani tworzą się powoli i mozolnie... bardzo mozolnie.
      Dziękuję :D

      Usuń
  6. Z rozdziału na rozdziału coraz bardziej mi się podoba... Coraz więcej sekretów wychodzi na jaw, przez co opowiadanie jest bardzo ciekawe. I jeszcze ten wątek o przeszłości Mii. Po prostu uwielbiam Twoją twórczość! :) Wybacz, że nie komentuje zbyt często ale czytam każdy rozdział.
    Nie mogę doczekać się następnego! Pozdrawiam gorąco i życzę dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się, dobrze wiem jak to jest. Cieszy mnie jeszcze bardziej, że czytasz :D Jeszcze wiele sekretów przed nami.

      Usuń
  7. Ja jak zawsze spóźniona, ale chciałam złapać jakoś więcej czasu, żeby się dokładnie wczytać i wyłapać wszystko co ważne. Tylko że po dwukrotnym przeczytaniu rozdziału stwierdzam, że wiem tyle samo, co wcześniej. No poza Mariem, którym przyznam był dla mnie dużym zaskoczeniem. Taki słodki, niepozorny blondasek i przywódca gangu. Próbuję to tylko teraz jakoś złożyć w całość, z tym co już wiem lub się domyślam i nic mi nie wychodzi. Sądząc po zdjęciu przyjaźnili się w czwórkę Mia, Thomas, Kofi i Mario, ale to chyba w takim układzie było jeszcze w Austrii. Później Mario przeniósł się do Stanów, a Mia z nim. Z początku chyba wszystko wydawało się słodkie, przynajmniej tak wywnioskowałam z pierwszego wspomnienia i myśli dziewczyny, które nawiedziły ją pod domem Gregora. Później jednak wszystko zaczęło się psuć, Mario wyciągnął Mię w jakieś szemrane interesy, aż w końcu ona wylądowała w więzieniu, z którego wyciągnął ją Thomas. Jednak idąc tym tropem to czemu teraz Mario miałby się za to mścić i dlaczego rękami Gregora? Bo przecież Gregor z jakiegoś powodu oskarżył Thomasa i chyba nie zrobił tego tak do końca z własnej inicjatywy. No i jak do tego wszystkiego ma się Louise, jej przeszłość i to, na co sie nie chciał zgodzić Hoffer. Gregor przecież oskarżając Morgiego powiedział, że ten się nie zgodził, dlatego Thom go zabił, natomiast Louise bardzo nalegała, żeby chłopak z kimś porozmawiał. No chyba, ze to się ze sobą jednak nie łączy, może ona chciała, aby on porozmawiał z kimś innym. Ahhhh, naprawdę się gubię... albo raczej nie gubię, tylko nie umiem wymyślić wszystkich powiązań. Co w sumie jest bardzo dobre, bo tym przyjemniej czyta się kolejne rozdziały.
    Zaczęłam się już nawet zastanawiać, czy skoro głową gangu jest Mario, to czy w sprawę nie jest wplątany jego ojciec i dlatego obecnie kadra austriacka wygląda tak, a nie inaczej. A swoją drogą to niezwykle żal mi się zrobiło Thomasa, kiedy przeczytała, że tak go wszyscy olali. Jednak nie do końca wierzę, że to z ich własnej woli się tak stało. Może własnie ktoś celowo odciął ich od Thomasa i zagonił do treningów, aby nie zaczęli szukać i kombinować. Dobrze, że Morgi ma choć Mię - szczególnie patrząc co zrobiła, aby załatwić mu adwokata - oraz Kofiego.
    No i cały czas mi gdzieś tam umyka ten wypadek, po którym Thom omal nie stracił kariery. Czy to było tylko takie wtrącenie, czy ma to jednak jakieś znacznie większe znaczenie.
    Naprawdę nie mam pomysłów, dlatego pozostaje m grzecznie poczekać, aż dasz nam więcej szczegółów, żebym mogła kombinować dalej. Bo jak na razie wszystko jest wciąż jedną, wielką i wspaniałą zagadką. Nawet jeśli odkrywasz nam jej malutkie cząsteczki, to we mnie rodzi się wręcz znacznie więcej pytań niż odpowiedzi.
    Czekam niecierpliwie na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci powiedzieć, że w niektórych kwestiach idziesz dobrym tropem. Zdradzę, że rzeczywiście to wszystko ma związek z kadrą Austrii. Ale będę wredna i nie powiem w jakim stopniu.
      Nie przejmuj się opóźnieniami. Dzięki temu mam większy dreszczyk emocji, gdy czytam Twoje komentarze :D

      Usuń
  8. Trochę spóźniona, ale jestem.
    Trochę to wyjaśniło, mimo to nie wszystko. Ale właśnie o to chodzi, żebyśmy sami się domyślali, a ty po kawałku będziesz wyjaśniać w nowych rozdziałach.
    Więc jednak tym tajemniczym "ktosiem" jest Mario? Jak wspomniałaś o Stanach, pomyślałam, że może ktoś właśnie z USA, a nie z Austrii. Ale jednak.
    Ciekawe dlaczego Mario tak się zmienił, bo na początku wszystko było dobrze, a potem mu odwaliło. Nawet Kofler twierdził, że zrobił się jakiś "dziwny" tutaj w Austrii, a potem wyjechał do Stanów.
    Mia za wszelką cenę będzie chciała pomóc Thomasowi, bo w końcu to on pomógł jej. Przyjaciele sobie pomagają.
    Trochę głupio, że inni "przyjaciele" Thomasa nie odwiedzają go w więzieniu. Skoro się przyjaźnili, to powinni go czasem odwiedzić. Co jest ciężkie, bo to więzienie. Ale chyba są jakieś wizyty :)
    Więc to raczej prawdziwi przyjaciele nie są.
    Gryzie mnie ten Gregor - w każdym opowiadaniu jakie czytam jest tym złym, zawsze - ciekawe dlaczego oskarżył Thomasa.
    I jeszcze Louise...
    Ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń