And I know
I may end up failing too
But I know
You were just like me
With someone disappointed in you
I may end up failing too
But I know
You were just like me
With someone disappointed in you
***
Dobro nie zawsze do nas wraca. Często
zamiast upragnionej życzliwości, ludzkiego ciepła, czy prozaicznego
szczęśliwego życia otrzymujemy ból i rozczarowanie. Może karma w jego przypadku
nie zadziałała? Tak, to z pewnością przez to. Nie zrobił nigdy przecież czegoś,
co byłoby sprzeczne z jego naturą. Może poza… Nie. To się nie liczy. Jak
chronienie kogoś, kogo się kocha można nazwać przestępstwem? Ona nie była
niczemu winna. Gdyby tak było, to nie przyznałaby się do wszystkiego. Dlatego
nie powiedział nikomu, że została przysłana przez Mario, aby dosypać mu środków
dopingujących. Nie przeżyłby, jeśli znalazłaby się w więzieniu. Kochał Louise.
Kochał ją tak mocno, że czasami przechodziły go dziwne dreszcze, pomieszane z nieustającą
tęsknotą. Czasami do tego potoku uczuć wplatała się jeszcze nadzieja. Zupełnie
bezpodstawna. Sam przecież kazał jej się ukryć, uciekać, nie dać się złapać,
sam nie powiedział o ich wspólnej nocy, która mogłaby być doskonałym alibi. Bo
była dla niego najważniejsza i nie chciał, aby płaciła za głupotę młodości.
Może jednak powinien zadbać o siebie? O
to, aby reszty życia nie spędzić za kratkami.
- Rozprawa została wyznaczona na 21
stycznia- powiedział Hinsman. Kiwnął głową potwierdzająco, chcąc pokazać, że
jest spokojny. A przecież nie był. Czuł, jak w gardle rośnie mu milion
niewypowiedzianych słów.
- Niech mi pan powie…- spojrzał na
adwokata zmęczonym wzrokiem – To koniec, prawda? Nie mam szans?
Mężczyzna chrząknął po czym usiadł naprzeciw
niego. Thomas chciał poznać prawdę, nawet najgorszą. Jeśli nic nie można było
już zrobić, to pragnął tylko jednego. Żeby były bezpieczne- Louise i Mia.
- Panie Hinsman- ponowił swoją prośbę,
tym razem głębiej i dosadniej wpatrując się w źrenice Josepha.
- Jeśli nie znajdą się nowe dowody, czy
choćby cień wątpliwości, to wyrok może być tylko jeden – odpowiedział tamten,
siląc się wyraźnie na profesjonalny, bezemocjonalny ton.
Pierwszy raz bowiem Joseph Hinsman
wyraźnie współczuł. Z reguły bronił zadufanych w sobie bogatych biznesmenów i
ich nie mniej aroganckich potomków. Oczywiście, był profesjonalistą- nigdy nie
dawał poznać po sobie, że sam najchętniej wsadziłby własnego klienta za kratki.
Niemniej jednak podchodził do swoich obowiązków z chłodną głową. Potrafił
oddzielać emocje od życia zawodowego niemal z doskonałą perfekcją.
Coś więc jednak nie zadziałało tak, jak
zwykle, bo w tej chwili zwyczajnie zrobiło mu się żal tego chłopaka. Był
niewinny- tak podpowiadało mu nieomylne dotąd adwokackie poczucie. Cóż jednak z tego, skoro widocznie krył inną
osobę i odmawiał składania zeznań, zaprzeczając jedynie swojej winie.
- Niech się pan zastanowi, panie
Morgenstern- położył mu dłoń na wychudzonym ramieniu w niemal ojcowskim odruchu
– Pan nie może tak skończyć. A jeśli nie powie pan całej prawdy, to nikt i nic
tu już nie pomoże. Obaj dobrze o tym wiemy.
Thomas milczał. Podobnie zresztą, jak
przez ostatnie kilka miesięcy. Nie było już odwrotu, nie potrafiłby wydać
Louise, choć nie dostałaby nawet w połowie tak wysokiego wyroku. Nie byłaby
przecież sądzona za morderstwo, tak jak teraz on.
Ale więzienie nie było odpowiednim
miejscem dla kobiet, choć może zabrzmieć to seksistowsko. Przekonał się o tym
na przykładzie Mii. Zgrywała twardą, wmawiała mu, że wymazała z pamięci tamte
kilka tygodni. A jednak nie była już tą samą osobą. Louise skończyłaby
podobnie, to nie ulegało wątpliwości.
- Pański przyjaciel zaraz tu przyjdzie-
powiedział adwokat, ubierając na siebie płaszcz – Czekał na widzenie od kilku
tygodni, ale nie zrezygnował.
Chwilę potem zaskrzypiały drzwi, a do
środka pokoju widzeń niepewnie wsunął się Andreas. Usiadł na skraju krzesła i
począł wpatrywać się w Thomasa z nieukrywanym przerażeniem.
- Co oni z tobą zrobili?
Morgenstern sam nie wiedział czemu, ale
zaśmiał się. Szyderczo, choć uważniejszy słuchacz dodałby, że zaśmiał się ze
zrezygnowaniem.
- Jak się czuje Mia?- zapytał, chcąc
szybko zatrzeć nieprzyjemny temat. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak
wygląda, z tego, że tracił kolejne kilogramy, że przekrwione oczy stały się
wyraźnie zarysowane na szczupłej twarzy.
- Nie odpuszcza- wychrypiał przyciszonym
głosem Andreas, tak aby strażnik stojący nieopodal, nie usłyszał treści
rozmowy. Nastała chwilowa cisza, przerwana w końcu zdenerwowanym szeptem
Koflera. – Thomas, do jasnej cholery! Wiem, że ją kochasz, wiem, że
przysięgłem, że nic nie powiem, ale ja już tak nie mogę, rozumiesz? Louise musi
odpowiedzieć za to, co robiła, za to, co chciała zrobić tobie. Nie wierzę, że
to przypadek sprawił, że oskarżyli cię o morderstwo. To wszystko jest ze sobą
powiązane, a ty nie powiedziałeś mi całej prawdy.
- Byli u ciebie- stwierdził pewnie w
odpowiedzi blondyn.
- Tak. Mają nakaz aresztowania,
amerykańska policja wpadła na jej trop.
Morgenstern wypuścił powietrze z płuc.
Poruszał ramionami, bo dłonie zakute w kajdanki zaczęły mu już drętwieć.
- Nie wydałeś jej, prawda?- zapytał z
nadzieją.
- Nie. Chciałem, ale sam nie wiem, gdzie
jest. Straciłem z nią kontakt- przeczesał palcami wyraźnie za długą już grzywkę
i uśmiechnął się niewinnie do pilnującego policjanta, który najwidoczniej
niczego nie podejrzewał, bo zamiast dokładnie wsłuchiwać się w rozmowę,
podziwiał widoki za oknem – Nie odzywa się od rozpoczęcia Turnieju Czterech
Skoczni i mam przeczucie, że znowu się w coś wpakowała.
***
Louise nie mogła pozbyć się wrażenia, że
brakuje jej tlenu i zaczyna się dusić. Niepamiętny już raz budziła się w środku
nocy, zalana potem. Wtedy docierało do niej, że to wcale nie sen. Jawa była
koszmarem, w dodatku takim, z którego nie było możliwości się wybudzić.
Ponownie spróbowała poruszyć dłońmi i ponownie musiała pogodzić się z tym, że
sznur był zawiązany mocno o precyzyjnie. Sama wpakowała się te kłopoty. Ale nie
mogła przecież siedzieć bezczynnie i czekać na wyrok Thomasa. Dlatego
zadzwoniła wtedy do Innauera. Obiecał, że jeżeli wróci do współpracy z nim i wróci
do USA, to wyciągnie Thomasa z więzienia.
Skończyło się na poobijanych żebrach,
zawiązanych rękach i zamknięciu w małym pokoju jego mieszkania. Jak mogła być
tak naiwna? Oddała się prosto w jego ręce, a on mógł być teraz spokojny, że już
nigdy nic nikomu nie powie.
- Najpierw odebrał mi rudą- syknął tamtego
dnia do wysokiego, szczupłego chłopaka, którego twarzy nie widziała. Była
zamroczona bólem i udawało się jej wyłapać tylko kilka zdań. – A potem udało mu
się okręcić tą dziwkę wokół palca i uniknąć konsekwencji- tu zaśmiał się
obleśnie i siłą postawił ją na nogi.
- Nie przewidziałaś jednego, złotko-
mocno chwycił ją za podbródek i zmusił, aby patrzyła mu w oczy – Na tobie świat
się nie kończy, a twój wspólnik dla ratowania własnej skóry zabił pana
dyrektora.
Potem była już tylko ciemność.
Podniosła się z trudem z niskiego łóżka
i z całej siły rzuciła się na drzwi. Poczuła piekący ból, jednak wejście nawet
drgnęło. Rozpędziła się więc mocniej, aż drzwi wypadły razem z zawiasami.
Rozglądnęła się niepewnie.
Tak. Inteligentny Mario nawet nie kazał
jej pilnować.
***
Wszystko psuję, ale przynajmniej jesteśmy już prawie na końcu.
I tak w ramach podpowiedzi: Gredzio w roli mordercy nigdy mnie nie przekonał i nie przekona, więc... Kombinujcie ;)
Po porzuceniu myśli, że to Gregor. Dzięki za sprowadzenie mnie na ziemię. Zdecydowanie za bardzo się wczułam w rolę oskarżyciela zGredzia :P
OdpowiedzUsuńNo i cóż, po twoim stwierdzeniu, że to na pewno nie Gregor, cały czas mam przed oczami Pointnera. Kofler współczujący to mogłoby być dziwne, ale jednak myślę, że jest na to za miękki. Ktoś jeszcze spoza tych? Kraft? nie myślę, że chyba nie wsadziłabyś go za kratki za młodu ;D
Louise na pewno coś w tym maczała, ale to ewidentnie zrobił facet no, bo która kobieta dałaby radę takiemu Hoferowi :P
Także, teraz oskarżam Pointnera. Cóż, deprecha robi swoje.
weny kochana :*
Czy dla fanki kryminałów i opowiadań o skokach może być coś lepszego od tej historii? ;D Sama się sobie dziwię, że jeszcze się w tym wszystkim nie pogubiłam, ale to Twoja zasługa i sposobu z jakim odkrywasz przed nami coraz to nowe fakty. Przyznam, że bardzo się cieszę iż pewne jest, że to nie Gregor jest mordercą xd Szkoda, że zbliżamy się do końca ;c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Czy Ty wiesz jakie to jest trudne?
OdpowiedzUsuńNo skąd masz wiedzieć, skoro masz przegląd wszystkich bohaterów. A ten gość to się może jeszcze nie pojawił, co? Może to Koch w ogóle jest, co? Taką ma mordę zakazaną, że by się nadawał :P
Nie no, nie wiem. Kiedyś w podejrzeniach przewijał mi się Pointner i Fettner. Ale kiedyś napisałaś mi coś w stylu, że nie wiesz czy ten pan to jest w ogóle jakiś kanon piękna. No więc Koch by się idealnie nadał.
Ale ja pieprzę, nie mogę normalnie. No ale wiesz - dlaczego. Bo ja po prostu jestem pogubiona i nie wiem, kto to.
buziaki, słońce :**
Kombinuję, i nic nie mogę specjalnego wykombinować... Pointner? Koch? Kraft jest jeszcze młody, a Fettner nie wygląda na takiego, bo by zabił... ale kto go tam wie. Tak czy inaczej, czekam na kolejny rozdział. Szkoda, że już niedługo koniec.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wiem tyle, że już chyba z całą pewnością mogę odrzucić Koflera od zarzutów.
OdpowiedzUsuńWidzieliśmy w poprzednim rozdziale, że morderca się bał, że zrobiłby wszystko aby jego zbrodnia (trudno mi nazwać próbę pozbycia się Hoffera zbrodnią po Zakopanem, ale to człowiek, a ludzi się nie zabija) wyszła na jaw.
A Kofler w tym rozdziale wręcz się drze na Thomasa, że nie mówi mu ani nikomu prawdy, pewnie albo od niego, albo też od Mii zna całą feralną historyjkę z Mario.
Thomas nie ma szans:c I się nie ugnie! Ale co? Pójdzie na dożywocie, bo jego była, której nawet była nie można nazwać, bo łączyło ich tylko parę nocy, nie mogła siedzieć za kratkami kilka lat.
Oh, ta cholerna, beznadzieja miłość.
Ma to jakiś sens?
Zostaje Pointner. Jeżeli to nie sam Mario, to nie widzę tu wskazówek do żadnej z innych postaci.
Bo jaki taki Kraft, Michie czy nawet Koch(oprócz wyglądu) mógł mieć powód...
A trener kurcze mi cholernie pasuje.
Na wspólnika Louise też, bo przypomniała mu się ta rozmowa która ona słyszała...
O rany, chyba nie wytrzymam czekania na kolejny:)
Chcę już dziś.
Naprawdę coś u mnie kiepsko z logicznym myśleniem, bo przeoczam wszystkie tropy! No ale Gregor, który mógłby być mordercą, nie pasuje mi w tej roli, więc go odrzucam. Sam Mario by tego nie zrobił, widać przecież że to on jest głową akcji i nie pcha się w brudną robotę. Więc kto? Rzeczywiście, jak chyba spora część czytelników twierdzi, trener Pointner? W sumie bał się Maria i w ogóle mogłoby to mieć sens. Ale czy ja wiem...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Thomas się ogarnie i wyjawi całą prawdę, albo chociaż Andi o to zadba. Bo nie podoba mi się, że Morgi idzie do więzienia za morderstwo przez Louise. Sama Louise mi się nie podoba. I szkoda mi Mii. Ale niech szuka, może ona odkryje całą prawdę której Thomas nie chce powiedzieć i go uratuje! Super-Mia! ;dd Ech. No, mam nadzieję, że nie zakończy się to chociaż takim ciężkim wyrokiem jak dożywocie albo pół życia za kratkami. ;c
Pozdrawiam i czekam na kolejną część! :*
Tym razem muszę skomentować. Kurcze, biedny Thomas. Siedzi za kratkami za niewinność. I to wszystko przez miłość. Ah głupie uczucie.. Okej, chce bronić Louise, ale jakim kosztem? Kurde no. Uparty głupek z niego. . Ja cały czas wierzę, że będą jakieś nowe dowody i Morgiego uniewinnią. A co tam. A Louise jest głupia. Po cholerę wracała do Innauera, który tak na marginesie jest niezrównoważony psychicznie? Sama sobie winna. Jeśli chciała ratować jakże seksowny tyłek Morgiego, to mogła iść na policje, zamiast do tego gamonia.
OdpowiedzUsuńJakbyś miała chwilę wolnego czasu, to zapraszam do mnie:
done-with-the-wind.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
Wiadomo, że jak się kogoś kocha, umyślnie nie pozwoli się mu zrobić krzywdę i Thomas doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego milczy i nic nie mówi, choć nie wiem czy to najlepsze rozwiązanie. Wystraszyłam się, że jak Mario dorwał już Lousie to nie będzie już żadnej nadziei, ale ona ucieknie prawda? I strasznie brakowało mi tutaj Mii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
MATKO BOSKA, TO POINTNER ZABIŁ. Pewnie Innauer go zmusił + Pointner ma własne porachunki z Hoferem (niee, wcale nie chodzi o to, co było w Zako ;p)
OdpowiedzUsuńBoże Święty, Thomas :<<
Niech już wyłazi z tego wiezienia, bo ot nie miejsce dla niego.
Jaki prawie koniec? </3
Tak bardzo szkoda mi Thomasa, ale powinien powiedzieć prawdę, bo przez swoją głupotę i niemówienie prawdy siedzi w więzieniu.
OdpowiedzUsuńAle kocha Louise i nie chciał, żeby to ona znalazła się w więzieniu i musiał wybierać. Wybrał siebie...
Niech się wszystko wyjaśni.